Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2016-02-24 >>>

 

Felietonik Marcina Z. Brody

 

Nawigacja

2016-02-25  

|<<

   

 >>|

2016-02-24  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2016-02-23  

|<<

     

 

Data publikacji: 2016-02-24

Dz.U. nr: 3935

Axa dała dupy,
Mondial szybko posprzątał

(AIG, Ace, Axa Assistance, BRE Ubezpieczenia, ERV, Ergo Hestia, Europ Assistance, Grace Savoye, LOT, Mondial Assisntance)

Wyjeżdżając gdziekolwiek rodziną, zawsze mamy ubezpieczenie. Wszyscy (wraz z dziećmi) mamy karty ICE. W telefonach zapisane numery do centrum pomocy wraz z numerem polisy. Tak jakoś utarło się też, że z reguły kupujemy turystykę u kolejnych różnych ubezpieczycieli. Kupowaliśmy już w AIG, Mondial Assistance, Europ Assistance, Ergo Hestii, BRE Ubezpieczeniach, ERV, ACE (via Gras Savoye) i u wielu, wielu innych. Nigdy nic poważnego się nie działo. W czasie ostatniego wyjazdu wybraliśmy ubezpieczenie Axy Assistance. I niestety na nich trafiło sprawdzenie - złamana noga. Nie popisali się, czy - by rzecz ocenić wprost - zawalili kompletnie. Za to szybko i sprawnie pomógł nam Mondial Assistance. - Marcin Z. Broda

 

Avoriaz jest jednym z typowych francuskich ośrodków narciarskich w stylu "blokowisko na śniegu". Nie wygląda może z zewnątrz pięknie, ale jest bardzo wygodne i ma nawet jakąś swoją atmosferę. Ośrodek przeznaczony jest przede wszystkim dla rodzin z małymi dziećmi i w tej kategorii zwykle uznawany za najlepszy, lub jeden z najlepszych w Europie. Czy tak jest w rzeczywistości - trudno mi do końca ocenić. Na pewno bardzo fajne jest, że turystyczne miasteczko położone jest już w sercu gór, a po całym Avoriaz poruszać się można tylko na nartach, na piechotę, konnymi sankami i ratrakiem. Samochody zostają na wielkim parkingu przed...

Niestety i tam zdarzają się wypadki - w Michała, mojego syna, wjechał rozpędzony nastolatek. Zderzenie, złamana noga. Bywa. Nie bez przyczyny Robert Lewandowski nie może nosić brody i jeździć na nartach (choć z brodą to chyba przesadzili ;). W ciągu może 5 minut na stoku były służby ratownicze zawiadomione przez innych narciarzy. W ciągu kolejnych 15 minut skuterem śnieżnym Michał (plus obstawa z mamy) został zabrany do kliniki medycznej w Avoriaz. W ciągu kolejnych 15 minut miał zrobione prześwietlenie. Potem gips, kolejne prześwietlenie. Najdłużej czekali na powrót do hotelu, bo karetka na gąsienicach, jedyna dająca radę poruszać się po Avoriaz (na zdjęciu poniżej), po prostu była cały czas w rozjazdach. Ratownictwo w takich alpejskich ośrodkach to część turystycznego przemysłu. Wszystko dzieje się szybko i na bardzo profesjonalnym poziomie.

Tu pojawia się pierwszy wątek ubezpieczeniowy - w czasie zdarzenia nie ma nawet sensu dzwonić do ubezpieczyciela. Nikt z Polski nie zorganizuje pomocy szybciej i sprawniej niż ona jest zorganizowana na miejscu. A i koszt jest (względnie) umiarkowany. Poskładanie Michała wycenione zostało na 361 euro + 57 euro środki medyczne (głównie opatrunki) + 120 euro za transport medyczny do hotelu tą śliczną karetką na gąsienicach. Nie wiem, ile kosztowali ratownicy i transport skuterem ze stoku do kliniki, ale o tym jeszcze na końcu.





Mondial spokojnie i szybko

Mondial Assistance poprosiłem o pomoc w organizacji transportu do Polski w czwartek o godzinie 13. Rzecz nie była bardzo skomplikowana, bo wypadek miał miejsce w środę, a my mieliśmy zabookowany bezpośredni lot z Genewy do Warszawy w klasie biznes na sobotę. Do soboty mogliśmy spokojnie zostać za granicą. Trzeba było zorganizować i uzgodnić transport z Avoriaz do Genewy, dogadać z LOT-em asystę przy przyjęciu na pokład połamańca oraz zorganizować transport z Okęcia na Ursynów w Warszawie. Ponieważ mieliśmy już klasę biznes (która w LOT na takich trasach to po prostu podwójny fotel) trzeba było tylko sprawdzić, czy w przypadku Michała tzw. extra seat wystarczy. No i oczywiście z LOT-em rzecz uzgodnić.

Rozmowy z Mondialem były SPOKOJNE, szybkie, profesjonalne.

Podziękowania dla wszystkich ludzi Mondiala.

W czasie pierwszej rozmowy z Mondialem zostałem wypytany o WSZYSTKO, co do organizacji transportu mogło być potrzebne. Było o zdarzeniu, obrażeniach, była prośba o dokumentację medyczną, były dokładne namiary naszego hotelu (w tym również numer telefonu na recepcję) i miejsca zamieszkania. Było o naszym locie, a z rzeczy dla mnie wcześniej nieoczywistych - pytanie o wzrost Michała. Jak się zastanowić - wiadomo po co. Ale sam wcześniej o tym bym nie pomyślał. W ciągu paru minut dostałem SMS-em adres mailowy, na który miałem wysłać dokumentację medyczną oraz numer sprawy. Przesłałem, dostałem odpowiedź, że w ciągu 2 godzin przedstawią plan podróży. Zadzwonili, przedstawili. Nie potrafiłem odpowiedzieć, jakie jest ograniczenie wysokości pojazdu w parkingu podziemnym w hotelu, usłyszałem: "OK. Sprawdzimy." Przydał się pewnie podawany wcześniej telefon na recepcję. Wieczorem kolejny telefon i mail ze szczegółami transportu - o której, kto, na wszelki wypadek namiary.

Wszystko odbyło się SPOKOJNIE, szybko, profesjonalnie. Mieliśmy kłopot na lotnisku w Genewie - telefon, pomoc. (Szwajcarzy - pewnie ze względu na odpowiedzialność - żądali, by ekipa medyczna z karetki została do odlotu samolotu. Mieliśmy chwilę do odlotu, utrudniłoby nam to tylko życie, a na pewno nie było potrzebne. Woleliśmy posiedzieć spokojnie w lounge sami.) W Warszawie już bez żadnych niespodzianek. Niniejszym chciałem podziękować wszystkim ludziom Mondiala, a w szczególności tym, którzy przy naszej repatriacji pracowali. Z nami kontaktowali się (w kolejności występowania; mam nadzieję, że nie mylę nazwisk): Anna Czaplicka, Grzegorz Jaworski, Lidia Kromska. Ale byli pewnie i inni. WIELKIE podziękowania wszystkim.





Mam w dupie lekarza Axy

Niestety zanim poprosiliśmy Mondiala o pomoc próbowaliśmy ten sam transport zorganizować z ubezpieczycielem, u którego wykupiliśmy tym razem ubezpieczenie turystyczne - u Axy Assistance. Nie udało się, a kontakty z nimi były wręcz wkurwiające. Już pierwsza rozmowa zakończyła się scysją. Zgłoszenie w środę około godziny 18:30. Pani sprawdziła umowę i przeszła do wypytywania o sytuację. Zatrzymaliśmy się najpierw na dłuższą chwilę na sprawdzeniu, czy Axa będzie miała regres i kategorycznym żądaniu zachowania wszelkich dokumentów, które mogłyby posłużyć do ustalenia sprawcy zdarzenia. Wiem, rozumiem, sam chciałbym, by ostatecznie to on zapłacił. Ale całe wrażenie z rozmowy - Axa dba tylko o własną kieszeń i tylko własna kieszeń ją interesuje.

Przy stosunkowo prostej, standardowej wręcz repatriacji Axa potrafiła stworzyć gigantyczne i niepotrzebne problemy.

Drugi przystanek pojawił się, kiedy okazało się, że Michał następnego dnia ma pojawić się w centrum medycznym na kontrolę, czy z nogą, gipsem wszystko w porządku. Pani kilkukrotnie powtórzyła, że to, czy Michał będzie mógł się udać na kontrolę zależy od lekarza Axy, który SPRAWDZI, czy kontrola jest UZASADNIONA. Po bodaj dwukrotnym zwróceniu uwagi, że nie interesuje mnie zdanie lekarza Axy wypaliłem wprost, że "mam w dupie zdanie lekarza Axy", a kontrola i tak się odbędzie. Dodałem, że o jej zasadności będziemy rozmawiać w Warszawie, a teraz interesuje mnie przede wszystkim organizacja transportu do Polski. Do organizacji transportu nie doszliśmy. Pani kazała zapisać mi tylko 10-cyfrowy numer sprawy i podała maila typu "kosz na śmieci" (medical@ipa.com.pl), gdzie miałem przesłać dokumentację medyczną. (W Mondialu numer sprawy dostałem SMS-em, co jest drobiazgiem, ale jest na pewno znacznie wygodniejsze. W Mondialu mail, na który przesyłana była - jednak potencjalnie wrażliwa - dokumentacja medyczna był mailem imiennym.)

O tej nieszczęsnej wizycie kontrolnej z Axą rozmawiałem bardziej lub (częściej) mniej spokojnie jeszcze kilka razy. To był dla nich jakiś fetysz. Choć na zdrowy chłopski rozum oczywiste było, że kontrola nic w przypadku Michała nie zmieni (no, chyba, że coś działoby się nie tak). Złamanie na przesłanych zdjęciach dla laika nawet było oczywistością. Gips od połowy uda do palców też nie wyparuje i specjalny transport potrzebny będzie na pewno. Oczekiwanie na kontrolę było tylko opóźnianiem całej procedury organizacji repatriacji, która nas w istocie interesowała. Stąd i telefonicznie, i mailem Axa dostała informację, że na szczegóły repatriacji czekam do godziny 13 w czwartek. Potem repatriację organizuję samodzielnie (liczyłem, że Mondial nie odmówi pomocy...).

Jeszcze przed 13 rozmawiałem z Axą. Pan nie potrafił odpowiedzieć na żadne moje pytanie. Nie sprawdzili, czy LOT jest gotowy do przyjęcia Michała. Nie bardzo chyba nawet mieli możliwość, bo wcześniej nie zapytali ani o nasz lot, ani o numer rezerwacji (maila z pytaniem o numer rezerwacji dostałem od Axy dopiero po południu, kiedy sprawą zajmował się już Mondial; sam Mondial o taki "detal" zapytał przy pierwszej rozmowie..). Pan nie wiedział, kiedy kończy się doba hotelowa w naszym hotelu (nie pytali wcześniej i nie sprawdzili), co dla organizacji transportu jest ważne (bo albo trzeba się dostosować, albo uzgodnić przedłużenie). Pan zgadywał, że doba kończy się o 12. Nie trafił. Pan nie potrafił też odpowiedzieć na pytanie, czy przy przekroczeniu granicy z Francji do Szwajcarii transportem jednak medycznym trzeba spełnić jakieś procedury, mieć ze sobą jakieś dokumenty. Przez telefon miałem wrażenie, że zdziwił się, że Genewa leży w Szwajcarii. Rozmowa zakończyła się bardzo niemiło, bo po prostu skląłem jego i całą Axę. I było to znacznie więcej niż 'dupa'.

W naszym przypadku nie zadziałała nawet gwarancja bezgotówkowej płatności, którą Axa podobno klinice wystawiła.

Płatność wynosiła 35 euro!!

Nigdy więcej Axy

Co najśmieszniejsze okazało się, że cała wizyta kontrolna, od której Axa zdawała się uzależniać wszystko, kosztowała 35 euro (!!!) i zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosła też nic, co było pomocne przy organizacji transportu do Polski. Była po prostu potwierdzeniem, że noga działa prawidłowo. (Dla porządku dodajmy, że do kosztu samej wizyty trzeba doliczyć koszt transportu medycznego w Avoriaz - ten fajny ambulans na gąsienicach kosztował znów 2 x 120 euro. Ale ze złamaną nogą ani na piechotę, ani sankami konnymi się tam nie da.) Jeszcze śmieszniejsze, że Axa zapewniała jeszcze przed tą nieszczęsną wizytą, że wystawiła klinice jakąś gwarancję i opłata zostanie dokonana bezgotówkowo. (Na marginesie - klinika i transport to dwa różne podmioty. Ciekawe, czy o płatności za transport Axa w ogóle pomyślała. Wydaje mi się, że nie, bo ja słyszałem tylko o klinice...) Oczywiście nie zadziałało choć o płatność przez Axę w klinice się pytaliśmy. Potem Klaudyna Mianowska, menedżer działu operacyjnego, zwaliła całą winę za tę kuriozalną już nawet porażkę Axy na mnie. W mailu dostałem:

"Placówka zaakceptowała naszą gwarancję płatności i kilkakrotnie potwierdziła, że pomoc będzie udzielona bezgotówkowo jeśli powoła się Pan na naszą gwarancję płatności. Przypuszczamy, że placówka po wczorajszej wizycie, za którą Pan zapłacił zarejestrowała Pana jako "płatnika" i dlatego również dzisiaj pobrała gotówkę."

Jak ja to czytam - głupi byłem, dałem się zarejestrować, nie potrafiłem się dogadać. Ale dość o Axie. Byli beznadziejni, nie słuchali, czego potrzebujemy, nie potrafili sprawić nawet wrażenia, że coś organizują, a kontakty z nimi tylko bardzo ostro podnosiły ciśnienie. To był DRAMAT. NIGDY WIĘCEJ AXY. Przynajmniej assistance.

Można miło, przyjaźnie i szybko

I na koniec jeszcze jeden wątek ubezpieczeniowy. Jako lubiciel ubezpieczeń miałem jeszcze wykupione ubezpieczenie przy ski-passie. Pokrywało transport ze stoku i zwrot za niewykorzystane dni samego ski-passa (plus ewentualnie wykupione lekcje jazdy). Procedura na stronie internetowej była prosta - skan dokumentu od ratowników, skan paragonu (pani przy zakupie ski-passa kilkukrotnie przypominała, by na taką ewentualność zachować) i... już. Chyba dzień po rejestracji dostałem maila, że z ratownikami oni się rozliczą bezgotówkowo (stąd nie wiem nawet, ile akcja kosztowała), a przy zwrocie za niewykorzystane ski-passy proszą o podanie numeru konta wraz z numerem SWIFT ze względu na płatność zagraniczną. Prosto, miło, przyjaźnie, szybko.

Jak w Mondialu. Od którego też czekam na fakturę, by Axie do zapłacenia przekazać...

Marcin Z. Broda

Redaktor naczelny

 

Linki:  

Zobacz też:

Oświadczenie Axy Assistance

Komentarz Anonima (na szczęście nie Galla)

 



Archiwum: teksty Marcina Z. Brody

 

Zobacz firmy: AIG, Ace, Axa Assistance, BRE Ubezpieczenia, ERV, Ergo Hestia, Europ Assistance, Grace Savoye, LOT, Mondial Assisntance

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2016-02-24 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.