Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-11-14 >>>

 

Felietonik

 

Nawigacja

2012-11-15  

|<<

   

 >>|

2012-11-14  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2012-11-13  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-11-14

Dz.U. nr: 3121

Ceny OC to wina ubezpieczycieli

(PIU, RzU, VW)

Ubezpieczyciele od dawna płaczą, że cena OC jest w Polsce najniższa w Europie. Może nie szermowaliby tym argumentem, gdyby choć trochę myśleli. Bo dla trochę tylko rozgarniętej małpy nie ulega najmniejszych wątpliwości, że poziom składek zależy przede wszystkim od ubezpieczycieli. Jeśli więc ceny są za niskie, to mogą oni mieć pretensję jedynie do siebie. A Kowalski zmiany cen bardzo by nie zauważył.. - Marcin Z. Broda

 

Ciekawie obserwuje się rozmowy ubezpieczycieli z ich partnerami biznesowymi, jakimi są warsztaty. W polityce nazywa się to chyba "szorstką przyjaźnią". Przy czym wciąż jest tu więcej szorstkości niż przyjaźni...

Poziom cen OC komunikacyjnego został zdołowany przez samych ubezpieczycieli.

Do rzeczy jednak...

Forum Ubezpieczeń Komunikacyjnych (zobacz: Złoty Zderzak dla Allianza, pełna relacja jutro) jest chyba jedynym miejscem, gdzie przedstawiciele warsztatów, czy - trochę szerzej - branży motoryzacyjnej, mogą spotkać się i podyskutować z przedstawicielami ubezpieczycieli. Chyba dobrze podyskutować, bo każdego roku poziom głosów jest przynajmniej o ton niższy. Na pierwszym spotkaniu Magdalena Barcicka, reprezentująca wtedy Polską Izbę Ubezpieczeń, wystąpiła raczej w roli tarczy strzelniczej niż dyskutanta. W tym roku było już trochę spokojniej, a ubezpieczycieli gotował bardziej Rzecznik Ubezpieczonych i Volkswagen niż któryś z serwisów.

(Choć odnotujmy - jeden głos, że jest coraz gorzej z wypłatami też się pojawił; uciszyli go jednak sami warsztatowcy.)

Cena po stronie ubezpieczycieli

Dlaczego ubezpieczycieli gotował Rzecznik Ubezpieczonych, to specjalnie tłumaczyć nie trzeba. Dość powiedzieć, że Paweł Wawszczak oraz Bartłomiej Chmielowiec z Biura RzU prezentowali samochód zastępczy, kwestię ubytku wartości handlowej oraz kwestię części zamiennych. Metodycznie i spokojnie mówili to, co zawsze.

Po stronie ubezpieczycieli argumenty również te, co zawsze. Rozsądne i mniej rozsądne. Czasem chwytanie za słówka (vide "poniesione" przy samochodzie zastępczym) przypominające nie argumentację, ale bardziej chwytanie się brzytwy. W dyskusjach to zwykłe przepychanki. Można wybaczyć, można zrozumieć, bo obie strony czasem docierają do demagogii.

Jest jednak często w tym zestawieniu argumentów ubezpieczycieli jeden, który zawsze wkurza mnie niepomiernie. "Będzie drożej!" - krzyczą ubezpieczyciele, strojąc się w piórka obrońców klienta.

No to będzie! Powinno być drożej! I może będzie wtedy wreszcie normalnie! Będzie normalnie i dla ubezpieczycieli, i dla warsztatów, i dla klientów przede wszystkim. Bo jak wiadomo z pustego i Salomon nie naleje. Więc, by móc rzetelnie wypłacać, trzeba też coś realnie zbierać.

Niskie składki muszą oznaczać oszczędności na wypłatach.

W argumencie ceny najbardziej wkurza mnie przy tym, że jest on często podawany przez ubezpieczycieli tak, jakby to nie od nich cena zależała. Tak, jakby żyli gdzieś, w jakimś takim wszechświecie, w którym to ktoś inny ceny ubezpieczeń - w tym przypadku komunikacyjnych - wyznacza.

A to nikt inny niż sami ubezpieczyciele są tu winni! Tylko od nich zależy poziom cen. Co przy dużych ryzykach pokazali przecież doskonale.

Podwyżka to nie problem

Klient będzie oczywiście płakał zawsze. Czy dostanie podwyżkę, czy nie to powie, że cena jest zbyt wysoka. Wyborcza, czy inny Fakt, oczywiście będą drzeć szaty, że Kowalskiego ubezpieczyciele OC łupią. Może nawet sprawą zainteresują się politycy. Wreszcie też byłby to kolejny, dobry temat do opluwania Tuska, czy kogokolwiek, kto akurat będzie na stołku. Ale - naprawdę! - różnica 50%, czy nawet dwukrotna, w cenie polisy OC, nie będzie dla znakomitej większości posiadaczy pojazdów żadnym problemem.

Weźmy szybkie porównanie:

Średnia cena ubezpieczenia OC dla osoby indywidualnej to ca 350 zł. Nawet dwukrotna podwyżka oznaczałaby więc dodatek rzędu 30 zł miesięcznie. Ile to jest 30 zł?

Pół kablówki z internetem. 5 litrów paliwa. Wartość miesięcznego biletu na 1 linię tramwajową w Toruniu. (Ulgowego biletu, bo normalny na 1 linię kosztuje już 69 zł! A normalny na wszystkie linie dzienne to 86 zł.) Ciut więcej niż 1 bilet do kina. Najtańszy bilet ulgowy na najbliższy mecz Lecha i Legii w Poznaniu. (Normalny kosztuje od 55 zł za strefę C do 85 zł za strefę A; w przedsprzedaży o 5 zł taniej.) Że o porównaniu do paczki papierosów, czy butelki wiadomego trunku już nie wspomnę.

30 złotych to też zaledwie 1,1% średniego wynagrodzenia netto w Polsce. A spokojnie możemy zakładać, że większa część posiadaczy pojazdów tą średnią jednak dysponuje. Cała składka komunikacyjna zamykałaby się wtedy w 2-2,5% przychodów posiadacza pojazdu! To nie są składki za polisę z maksymalnym limitem na poziomie 5 mln zł! To jest śmiech na sali.

I tylko, i WYŁĄCZNIE ubezpieczyciele są za ten poziom stawek odpowiedzialni.

WYŁĄCZNIE ubezpieczyciele odpowiadają za poziom cen OC.

Podwyżki zabolą liderów

Oczywiście rozumiem czemu najwięksi gracze bronią poziomu cen OC, jak niepodległości. Jeszcze 2-3 lata temu ceny mogli podnieść bez wielkiego bólu. Jeśli podwyżka rozłożona byłaby na te 2-3 lata odbyłoby się to pewnie w miarę spokojnie i bez wielkich strat. Dziś to już jednak niemożliwe. Lepiej więc zachować status quo, bo przy dotychczasowym poziomie cen może ubezpieczyciele rżną trochę klientów, ale jednak grosze jakieś zarabiają.

Nie ma wątpliwości, że dziś podwyżki cen uderzą najbardziej w tradycyjnych ubezpieczycieli i największych graczy. Szczególnie tych, którzy dysponują konserwatywnym portfelem, który - generalnie - nie szuka innych ofert komunikacyjnych. Nie szuka i nie będzie szukał. O ile nie dostanie w twarz ceny o połowę, czy dwukrotnie wyższej. Bo choć - jak pokazywałem - 30 zł miesięcznie to nie jest wiele, to jednak 350 zł jednorazowo, niespodziewanie i dodatkowo to są już jakieś pieniądze. Za tyle warto poszukać innego ubezpieczyciela, czy to dzwoniąc, czy porównując w internecie, czy idąc po prostu do najbliższego multiagenta.

I we wszystkich tych przypadkach te tradycyjne 33% rynku dostanie z dużym prawdopodobieństwem z ulicy cenę niższą niż proponowana przez dotychczasowego ubezpieczyciela. Często - idąc do multiagenta, czy korzystając z porównywarki - oferty dotychczasowego ubezpieczyciela nie dostanie w ogóle, bo ten rewolucję przespał. Nie dziwię się, że w tej sytuacji tradycyjne 33% rynku nie wykona żadnego ruchu, który mógłby do podwyżki doprowadzić.

Z drugiej strony tradycyjne 33% rynku nie jest zainteresowane też obniżkami cen, prawda. Ale wyraźne podwyżki w jego grupie klientów mogłyby skłonić do działania nawet niezbyt chętnych do poszukiwania nowego ubezpieczyciela Polaków.

Marcin Z. Broda

 

Linki:  

Zobacz także:

Komentarz Aleksandra Daszewskiego

 

Zobacz firmy: PIU, RzU, VW

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-11-14 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.