Pewien słuchacz zadał mi ostatnio pytanie: "Proszę Pana! Skoro Pan tak cały czas podkreśla, że ubezpieczyciele powinni być innowacyjni produktowo to niech Pan sam zaproponuje jakiś innowacyjny produkt". Zwykle takimi zaczepkami się nie przejmuję i raczej zbywam je jakimś dowcipem. Tym razem jednak postanowiłem podjąć grę intelektualną i wspólnie z pytającym zastanowić się na ten przykład: jakie zdarzenie w życiu człowieka czy rodziny (ważne też, aby zdarzenia te miały tendencje rosnącą) generuje duże koszty, a te do tej pory zwykle nie były pokrywane produktem ubezpieczeniowym. Chwilę dreptaliśmy w miejscu, aż słuchacz lekko tylko naprowadzony doszedł do tego samego wniosku, co i ja: jest takich przynajmniej kilka, najważniejsze to rozwód, potem przeprowadzka, pierwsza komunia, chrzest i ślub (bądź ślub i chrzest - jak kto woli). Do każdego z tych wydarzeń dałoby się dopasować odpowiedni produkt ubezpieczeniowy pokrywający przynajmniej częściowo ich koszt. To oczywiście tylko jedna z metod innowacyjnego poszukiwania - pytanie klientów czego potrzebują?
W Wielkiej Brytanii zanim polisę wystornujemy otrzymamy informację, że istnieje możliwość jej odsprzedaży do specjalnego funduszu powierniczego. |
|
|
Nie chcę, ale muszę
Wspomniane zdarzenia życiowe, które posłużyły nam do intelektualnych prób skonstruowania produktu ubezpieczeniowego nie tylko są jakimś tam kosztem. Z ubezpieczeniami mają jeszcze ten związek, że stanowią rzeczywistą przyczynę rozwiązania wielu polis życiowych. Storno polisy to ostateczność, każdy ubezpieczeniowiec to wie - koszt takiego sposobu rozwiązania umowy jest ogromny. W pierwszym roku ubezpieczenia może on nawet wynieść 90% wpłaconej składki (koszty, prowizje, inne). Co z tego, że ubezpieczyciel ma ustawowy obowiązek poinformować nas o tym w umowie (o tzw. koszcie wykupu). Tego rodzaju zastrzeżenie na nic się zda, gdy przychodzi zakręt życiowy o subiektywnej dotkliwości równej kataklizmowi. Z powyższych mam tu na myśli zwłaszcza rozwody, których liczba w naszym kraju ma stałą tendencje wzrostową.
Usłyszałem nawet ostatnio powiedzenie, że młodych małżonków trzyma dzisiaj przy sobie praktycznie chyba tylko kredyt hipoteczny. Ustawodawcy zachodni, którzy dawno temu zmierzyli się z problemem dużej ilości rozwodów wcześniej wprowadzili odpowiednie zmiany ustawodawcze. Niektóre z nich dotyczą również problemu storna polisy. I tak w Wielkiej Brytanii zanim polisę wystornujemy otrzymamy informację, że istnieje możliwość jej odsprzedaży do specjalnego funduszu powierniczego (endowment).
Rachunek czy rabunek
Problem storna rozwiązali ustawowo dość sprawnie Niemcy (funkcjonuje u nich tzw. Zillmerung - procedura statystyczna od nazwiska matematyka Augusta Zillmera (1831-1893). Rozwiązanie to jest o tyle ciekawe, że istnieją przesłanki wprowadzenia go w całej Unii Europejskiej (a zrobili to już Austriacy i Szwajcarzy). Warto mu się wcześniej przyjrzeć choćby w tej części, która dotyczy produktów ubezpieczeniowych popularnych i u nas.
Niemiecki Zillmerung oparty jest na kilku wprowadzonych w życie z rokiem 2008 przepisach niemieckiej ustawy o umowie ubezpieczenia (VVG), nb. w setną rocznice jej uchwalenia, gdyż sławny ten akt prawny pochodzi roku 1908. Sposób rozliczenia storna polisy życiowej określono tam w §169 VVG i w kilku innych przepisach. Chodzi generalnie o to, aby ubezpieczyciel odkupując polisę brał pod uwagę swoje końcowe zobowiązanie i przy strono wypłacał je w proporcji okresu faktycznej obsługi ubezpieczenia przez ubezpieczającego do całego okresu określonego w umowie (tj. aby to był wykup, a nie rabunek w postaci unicestwienia umowy z jednoczesnym wystawieniem rachunku za wszystko). Niemający obowiązku stosowania procedury Zillmerung ubezpieczyciele mieli prawo policzyć najpierw wszelkie narzuty i koszty, a następnie potrącić je ubezpieczonemu ze stornowanej polisy (tak było do 2007 r.). Skutki takiej procedury znamy wszyscy, jeśli nie osobiście, to z opowieści poszkodowanych.
Orzecznictwo sądowe przyjęło zasadę, że w pierwszym roku suma potrąceń nie powinna przekroczyć 20% zainkasowanej składki. |
|
|
Nie więcej niż 20%
Niemiecki ustawodawca zostawił w tym zakresie niewielką swobodę ubezpieczycielom, nakazując im równomierne rozłożenie kosztów. Podobnie uczynił ustawodawca austriacki (§ 176 Abs. 3 VVG). Regulatorowi uprawnienie do określenia sposobu podziału kosztów pozostawili za to Szwajcarzy (Art. 90 VVG). Ustawę niemiecką uzupełniło orzecznictwo sądowe, które przyjęło zasadę, że w pierwszym roku suma potrąceń nie powinna przekroczyć 20% zainkasowanej składki. Co jednak najbardziej zaskakujące całkiem niedawno niemiecki sąd najwyższy (BGH, Az.: IV ZR 201/10) w wyroku z 25 lipca 2012r. uznał słuszność tej zasady również w stosunku do umów zawartych do 2007 r., a więc jeszcze przed wejściem w życie nowelizacji. Siła tego sposobu rozumowania jest wobec powyższego wielka.
Jak wspomniałem problem zaczyna dotyczyć też innych krajów (np. najwyższy trybunał EFTA w roku 2005-tym nakazał stosowanie Zillmerung w Norwegii). Mówi się też o potrzebie rozwiązania problemu nadmiernych kosztów storno polisy w pierwszym okresie ubezpieczenia życiowego również na poziomie Unii Europejskiej. Zapewne więc i u nas regulacja problemu musi się w końcu pojawić. Owszem - ubezpieczyciele tacy bardzo zadowoleni nie będą. Trzeba przecież dostosować systemy prowizyjne, pewne koszty ponieść z góry nie zawsze otrzymawszy je z powrotem. Problemów jest masa, ale też i są zyski. Jakie? Z pozoru niewielkie - większy procent zadowolonych klientów! Czy to coś znaczy?
Paweł Sikora
Prawnik, ubezpieczeniowiec, doktorant na wydziale prawa UŚ, doradca zarządów firm grupy President Electronics Poland.
Archiwum: Felietonik - Z notatnika ubezpiecznika
Artykuł: <<< 2012-09-25 >>>