Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-09-18 >>>

 

Felietonik - Z notatnika ubezpiecznika

 

Nawigacja

2012-09-19  

|<<

   

 >>|

2012-09-18  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2012-09-17  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-09-18

Dz.U. nr: 3082

Moje Polskie

(Daewoo, Ergo, Gothaer, PTU, Platinum, VIG)

Gothaer jest spółką niezbyt chętnie zajmującą się ubezpieczeniami komunikacyjnymi. Tak więc albo PTU ubezpieczy więcej niż tylko pięć ferm wiatrowych, albo będzie musiało połączyć się z ubezpieczycielem o zbliżonym do niego profilu. - Paweł Sikora

 

Z dniem 1 października zniknie nazwa Polskie Towarzystwo Ubezpieczeń. Nowy inwestor firma Gothaer rozpocznie działalność pod własną nazwą oraz pod nowym zarządem. Można mieć tylko nadzieję, że nowy inwestor nie będzie się przypadkiem upierał przy swoim pisanym gotykiem logotypie, który raczej nie będzie kojarzył się polskiemu społeczeństwu (zwłaszcza w jego starszej części) zbyt dobrze. O tym jednak przekonamy się właśnie z końcem września, po oficjalnej prezentacji nowego logo firmy.

Jego pierwotna nazwa brzmiała TUK (Towarzystwo Ubezpieczeń Komunikacyjnych). Nazwa wskazująca na zakładany profil działalności. Zgodnie z ówczesną informacją firmę założyli rzeczoznawcy samochodowi. Monokultura produktowa nie wyszła firmie na zdrowie, gdyż już po kilku latach działalności prasa ogłosiła triumfalnie: Stuku! Puku! Już po TUK-u! Wtedy bodajże wprowadzono pierwszy zarząd komisaryczny. Ale firma wykazując niespotykaną wręcz odporność na zawirowania przetrwała takie jeszcze dwa.

Firma Gothaer kupując PTU miała, jak stwierdził jej przedstawiciel, w jednym oku radość (bo tak mało zapłacili) w drugim zaś łzy (bo spółka była w tak fatalnym stanie).

Made in Korea

Obrany profil nie przeszkadzał (a nawet wręcz odpowiadał) nowemu inwestorowi, którym był koreański koncern Daewoo. I tak z TUK-a powstało Daewoo Towarzystwo Ubezpieczeniowe. Firma miała obsługiwać pod względem ubezpieczeniowym przede wszystkim samochody produkowane przez koreański chaebol w naszym kraju. Pomysł był o tyle niezły, że Daewoo miało dominującą pozycję na rynku samochodowym, a pojazdy jej były przeznaczone dla klasy średniozamożnej, która charakteryzowała się przyzwoitymi parametrami szkodowymi. Niestety współpraca firmy ubezpieczeniowej z koncernem samochodowym nie była bezproblemowa. Składka ubezpieczeniowa, choć pewna przechodziła przez sieć dealerów, centralę Daewoo FSO i dopiero na końcu trafiała do Daewoo T.U.. Droga ta okazywała się od czasu do czasu zbyt długa i w rezultacie Towarzystwo Ubezpieczeń nie zawsze otrzymywało to, co mu się należało, zobowiązania zaś musiało regulować. Jego los stanął jednak ostatecznie pod wielkim znakiem zapytania, gdy koncern Daewoo wycofał się zupełnie z inwestycji w Polsce. Opuszczone przez wszystkich FSO niechętnie rozstawało się ubezpieczalnią, a ściślej z jej pieniędzmi. Jednak kilka lat później sąd prawomocnie zatwierdził rozwód.

PTU może stać się wysuniętym bastionem ekspansji na wschód.

Komisarzy trzech

Ratowaniem umierającego w oczach Daewoo T.U. zajęła się grupa kilku bardzo szacownych ludzi. Był to już drugi zarząd komisaryczny tegoż towarzystwa ubezpieczeń. Zarząd o tyle sławny, że przyniósł tej firmie stabilizacje portfela, poprawę sytuacji finansowej oraz dość stabilny, choć rozproszony akcjonariat. Nie chciałbym tu wchodzić w personalia, te zawsze wzbudzają najwięcej emocji, lecz drugiemu zarządowi komisarycznemu tego ubezpieczyciela udało się uratować firmę przed prawie już pewnym bankructwem oraz co równie ważne zachować ją w rękach polskich. Inne jednak plany miał nasz regulator, który wykorzystawszy narastający konflikt akcjonariuszy rękami trzeciej już ekipy komisarzy postanowił spółkę sprzedać. Trzeci zarząd komisaryczny (już jako zwykły) zamiast ją wzmocnić przed sprzedażą, doprowadził spółkę do historycznie wręcz słabych parametrów bezpieczeństwa. Kwestia sprzedaży zrobiła się w tej sytuacji wyjątkowo pilna i dokonano jej niezwłocznie. Jednak z pewnych powodów nowy inwestor starego zarządu się pozbył, nie okazawszy mu wdzięczności za tak korzystny deal.

Za kilka lat zapewne otworzą się dalsze rynki wschodnie i obecność na nich będzie bardzo lukratywna.

Stary portfel

Firma Gothaer kupując PTU miała, jak stwierdził jej przedstawiciel, w jednym oku radość (bo tak mało zapłacili), w drugim zaś łzy (bo spółka była w tak fatalnym stanie). Niemniej zakup stał się faktem i zapewne Gothaer - spółka z czołówki niemieckich firm ubezpieczeniowych - nie może sobie pozwolić, aby ktokolwiek psuł jej image. Na chwilę obecną w PTU doprowadzono do racjonalizacji sieci oddziałów likwidując wiele jednostek terenowych. Spółka ma działać według nowoczesnego, scentralizowanego modelu. Na ile nowy system okaże się skuteczny sprzedażowo - nie wiadomo, tym bardziej, że spółka ciągle żyje z portfela komunikacyjnego obsługiwanego przez agentów pochodzących jeszcze z czasów wspomnianego TUK-a. Portfel składa się po części ze starych pojazdów Daewoo i FSO, które wprawdzie się bardzo zestarzały, ale ciągle są źródłem dość bezpiecznej składki z OC - posiadacza pojazdu.

Rewolucji produktowej w firmie nie widać, choć ogłoszono już jakiś czas temu, ze PTU wzorem swego inwestora zamierza silnie wejść w rynek ubezpieczeń odnawialnych źródeł energii. Niemiecka prasa podała nawet, że PTU ubezpieczyło już pięć ferm wiatrowych (Handelsblatt).

Na chwilę obecną w PTU doprowadzono do racjonalizacji sieci oddziałów likwidując wiele jednostek terenowych.

Plany czy plotki?

Niewiadome są na razie plany firmy Gothaer. PTU może stać się wysuniętym bastionem ekspansji na wschód. Wskazywałoby na to zakupienie w ostatnich miesiącach przez Gothaer 67% akcji rumuńskiego ubezpieczyciela majątkowego Platinum. Nie zapominajmy, że za kilka lat zapewne otworzą się dalsze rynki wschodnie i obecność na nich będzie bardzo lukratywna. W tym zakresie przykładem mogą być oszałamiające dokonania Grupy VIG.

Jeszcze inna potencjalna wersja wydarzeń, której najbardziej obawiają się pracownicy, zakłada jedynie wzmocnienie firmy PTU, dostosowanie jej do aktualnych nowoczesnych wymogów zarządzania i sprzedaż z zyskiem. Plotka mówi o tym jakoby to Grupa Ergo była zainteresowana konsolidacją polskiego rynku. Stąd domniemanie, że wybór na stanowisko prezesa osoby poprzednio związanej z grupą Ergo nie był przypadkowy.

Za tym ostatnim przemawia struktura portfela ubezpieczyciela PTU. Gothaer jest spółką majątkową, znaną z innowacyjności, niezbyt chętnie zajmującą się ubezpieczeniami komunikacyjnymi (wyzbyła się ich ostatnio niezwykle radykalnie). Moim zdaniem: albo PTU ubezpieczy więcej niż tylko pięć ferm wiatrowych, albo będzie musiało połączyć się z ubezpieczycielem o zbliżonym do niego profilu produktowym. Gdyby ogłoszono konkurs na nazwę - zaproponowałbym: Moje Polskie Towarzystwo Ubezpieczeń. To oczywiście żart: bo ani moje, ani też polskie!

Paweł Sikora

Prawnik, ubezpieczeniowiec, doktorant na wydziale prawa UŚ, doradca zarządów firm grupy President Electronics Poland.

 

Archiwum: Felietonik - Z notatnika ubezpiecznika

 

Zobacz firmy: Daewoo, Ergo, Gothaer, PTU, Platinum, VIG

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-09-18 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.