Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-09-04 >>>

 

Optyka niepraktyka

 

Nawigacja

2012-09-05  

|<<

   

 >>|

2012-09-04  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2012-09-03  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-09-04

Dz.U. nr: 3071

PZU chłopcem do bicia

(PZU)

Oczy rynku zawsze baczniej obserwują działania PZU niż innych ubezpieczycieli. Właśnie dlatego, że PZU jest na świeczniku często obrywa za logiczne działania nie tylko swoje, ale całego rynku. - Anna Sitarek

 

PZU panuje na polskim rynku ubezpieczeniowym. Sam ubezpieczyciel jest z tego dumny i pozycji lidera łatwo nie odpuści. Jednak dominacja to nie tylko splendor i zaszczyty. Przez to, że PZU kontroluje znaczną część biznesu w niemalże wszystkich segmentach, jego ruchy są bardziej widoczne. Na PZU skupia się cała uwaga, nie tylko klientów, ale i pozostałych uczestników rynku. Zdarza się, że obrywa za wszystkich. Przykłady można mnożyć.

Dominacja to nie tylko splendor i zaszczyty.

Wyniki finansowe

Co kwartał ubezpieczyciele podają wyniki finansowe. Kiedyś większość z tej okazji robiła konferencję prasową lub co najmniej wysyłała komunikat. Teraz te firmy, które robiły konferencje wysyłają tylko informację, a te co wysyłały informacje w ogóle wyników nie podają. Chyba, że ktoś zapyta. Trochę nie ma się co dziwić ubezpieczycielom, że przestali organizować spotkania z dziennikarzami. Tych ostatnich jest wszak coraz mniej. Jednak do rzeczy.

Od zawsze cała branża czekała na wyniki PZU. A od momentu wejścia ubezpieczyciela na giełdę, nie tylko rynek ubezpieczeniowy czeka, ale cały rynek czeka. Analitycy wręcz przebierają nogami. Spekulacje o wynikach w gazetach zaczynają się pojawiać co najmniej tydzień przed ich publikacją. W takiej sytuacji PZU nie mogłoby zawieść i co kwartał informuje nas o kolejnym rekordzie. Gdyby tylko PZU się noga powinęła i kolejnego rekordu by nie wypracowało o wtedy z kolei pewnie tęgie baty by zebrali.

PZU nie może zawieść: wyniki muszą być rekordowe.

Na rynku nie ma drugiej firmy ubezpieczeniowej, w przypadku której prezentacja wyników stanowiłaby analogiczne wydarzenie. A przecież nie jest to jedyny ubezpieczyciel notowany na warszawskiej giełdzie.

Współpraca z brokerami

Jakiś czas temu szeroko na rynku mówiło się o tym, że PZU wolałoby z brokerami nie współpracować. Wszędzie - gdzie to tylko możliwe - chciałoby robić biznes bez brokerów. Wszyscy na PZU psy wieszali, że omija biednych brokerów.

Jednak, gdyby się nad tym głębiej zastanowić, czy PZU w swoich działaniach nie kierowało się logiką? Powszechne (tu niekoniecznie tylko w odniesieniu do ubezpieczeń) jest przekonanie, że pośrednik zarabia najwięcej, robiąc najmniej. Dostawca, wychodząc z takiego założenia, zawsze będzie starał się pośrednika ominąć.

Tak naprawdę wszyscy ubezpieczyciele woleliby działać bez brokerów, a nie tylko PZU. Każdy gdyby tylko mógł obsłużyłby klienta bezpośrednio nie zawahałby się ani chwili i brokera pominął. Ale to właśnie PZU jest na świeczniku i jego działania zawsze rzucają się w oczy. Każdy, nawet najmniejszy zwrot, wywołuje od razu zamieszanie na rynku i fale narzekań na PZU.

Wszyscy ubezpieczyciele woleliby działać bez brokerów.

Szkodowy biznes

Bardzo podobnie przedstawiała się sytuacja, gdy okazało się, że na rynku są pewne - niemalże już kultowe - ryzyka nieubezpieczalne. "Nagle" okazało, że przedsiębiorcy z niektórych branż, głównie drzewnej czy np. producenci styropianu, nie mogą na rynku znaleźć ochrony ubezpieczeniowej. Ubezpieczyciele już od dłuższego czasu zwracali uwagę na potrzebę wprowadzenia odpowiednich zabezpieczeń. Ostatecznie po prostu ochrony przestali udzielać, niemal wszyscy. A znów głośno było tylko o PZU. To działania PZU wśród brokerów wywołały oburzenie.

Przecież ubezpieczenie ma być na wszelki wypadek. Ubezpieczyciele nie mogą brać na siebie odpowiedzialności za brak podstawowych działań prewencyjnych ze strony przedsiębiorców. Okazało się, że jasne i klarowne, ale i stanowcze, postawienie sprawy przez PZU po raz kolejny negatywnie odbiło się na wizerunku największego ubezpieczyciela.

Podobnie sytuacja się przedstawia w segmencie budowlanym. PZU, obserwując sytuację na rynku, postanowiło wstrzymać udzielanie gwarancji dla firm z sektora budowlanego. Decyzje o przyznaniu gwarancji zostały przeniesione do centrali ubezpieczyciela. I znowu rozpętała się afera, że niedobre PZU nie chce ubezpieczać. Trudno, żeby PZU łykało wszystko jak pelikan, ale skoro przyjęło kiedyś miano narodowego ubezpieczyciela może powinno.

Niedobre PZU nie chce ubezpieczać szkodowych.

Szpitalom stanowcze nie

Trochę właśnie ze względu na "narodowy" charakter i misję, jaką PZU ma do wykonania (tak sami tłumaczyli), przedstawili jako jedyni ofertę ubezpieczeń szpitali w zakresie zdarzeń medycznych. Początkowo wszystko przedstawiało się różowo. Później już pojawiły się wyraźne zarzuty, że składka za wysoka dla ubogich szpitali. Przecież najlepiej byłoby gdyby ubezpieczenie sprzedawać za symboliczną złotówkę.

Piekło się jednak rozpętało, gdy z obowiązkowych ubezpieczenia przemianowano na dobrowolne. Szpitale natychmiast zażądały zwrotu składki - całej składki, jaką zapłacili. A PZU, jak pewnie też reszta ubezpieczycieli w podobnej sytuacji, całej składki nie chce oddać, bo ochronę przecież udzielało. W ogóle, gdyby się nad tym głębiej zastanowić, postawę największego ubezpieczyciela trzeba uznać wręcz za godną anioła. Wciąż w komunikatach przekazuje bowiem, że dołoży wszelkich starań, by umowy rozwiązywać za porozumieniem stron i ze szpitalami się dogadać. Czy szpitale to doceniają? Skądże znowu. W codziennych gazetach głos ubezpieczyciela niknie zakrzyczany przez szefów szpitali, którzy wskazują, że płacili na darmo. A przecież PZU wcale ze szpitalami nie musi się dogadywać.

Szpitale odbijają się czkawką PZU.

I po co to PZU było? Ostatecznie przecież i tak zły jest ubezpieczyciel i to może nie tylko ten jeden, ale wszyscy działający na rynku...

Sukcesy muszą być

To tylko kilka przykładów, tych z najnowszej historii, gdy PZU obrywało niezależnie od tego czy robiło coś źle czy dobrze, czy wyróżniało się na tle konkurencji czy też nie. Pokazują one jednak, że czasami lepiej nie wychylać się z szeregu. A pozycja bardziej eksponowana niesie za sobą większe ryzyko. A sukcesy są chyba mniej doceniane, bo sukcesy PZU powinno po prostu zawsze odnosić.

Anna Sitarek

 

Archiwum: Optyka niepraktyka

 

Zobacz firmy: PZU

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-09-04 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.