Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-07-19 >>>

 

Wokół likwidacji

 

Nawigacja

2012-07-20  

|<<

   

 >>|

2012-07-19  

<<<

>>>

 >>|

2012-07-18  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-07-19

Dz.U. nr: 3039

Próba zabójstwa czy lekkomyślność

Pojazd to śmiercionośna maszyna i duże znaczenie ma to, kto nią kieruje. Czasami spotykamy przypadki, w których zadajemy sobie pytanie, czy kierujący chciał celowo doprowadzić do utraty zdrowia lub życia poszkodowanego, czy też po prostu brawura i lekkomyślność przesłoniły mu możliwość trzeźwego myślenia. - Monika Borowiecka-Paczkowska

 

Po ostatnim moim artykule i odpowiedzi pana Bartłomieja Krupy doszłam do wniosku, że czas wakacji nie jest może odpowiednim do toczenia sporów merytorycznych. Niniejszym oświadczam, że postanowiłam na razie zakopać topór wojenny i w ten "ogórkowy czas" poświęcić się artykułom na tematy mniej drażliwe, lecz równie ciekawe dla czytelników.

Każdy jeździ

Każdy wie, że pojazd mechaniczny nie stanowi już dzisiaj dobra luksusowego. Można powiedzieć, że we wszystkich badaniach dotyczących stanu majątkowego społeczeństwa wymieniany jest on jako jedno z tych dóbr materialnych, które każda rodzina powinna posiadać. Tym samym mamy coraz więcej osób, które po zdaniu odpowiednich egzaminów uzyskały prawo do kierowania pojazdami. Mamy też coraz większą grupę kierowców, którzy siadając za kółko nie zdają sobie sprawy z tego, że swoim działaniem (miejmy nadzieję, że tylko lekkomyślnym) stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia innych uczestników ruchu. Niestety - nie zawsze na lekkomyślności czy też bezmyślności się kończy. Czasami (dobrze, że rzadko) spotykamy przypadki, w których zadajemy sobie pytanie, czy kierujący chciał celowo doprowadzić do utraty zdrowia lub życia poszkodowanego, czy też po prostu brawura i lekkomyślność przesłoniły mu możliwość trzeźwego myślenia?

Mamy coraz więcej osób, które po zdaniu odpowiednich egzaminów uzyskały prawo do kierowania pojazdami.

Będąc stałą czytelniczką pewnego miesięcznika, omawiającego karnoprawne aspekty ruchu drogowego, natrafiłam na opis sprawy karnej dotyczącej wypadku komunikacyjnego, w którym pojazd mechaniczny nie jest już tylko środkiem komunikacji, lecz staje się narzędziem zbrodni.

Okoliczności sprawy

W przytoczonej sprawie kierującego pojazdem oskarżono o to, że "w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia zjechał kierowanym przez siebie samochodem osobowym na lewy pas, nieprzeznaczony dla ruchu pojazdów dla jego kierunku, a następnie, poprzez celowe skierowanie przyspieszającego pojazdu wprost na poruszającą się prawym pasem ruchu rowerzystkę, doprowadził do uderzenia przodem pojazdu w wymienioną a następnie, nie zatrzymując pojazdu i wlokąc potrąconą pod pojazdem po twardej i szorstkiej powierzchni na odległość 314 metrów, spowodował u niej obrażenia ciała, skutkiem których jest ciężki uszczerbek na zdrowiu, w postaci trwałego, istotnego zeszpecenia". Czyn ten zakwalifikowany został jako usiłowanie zabójstwa.

Kierujący pojazdem od początku nie był konsekwentny w składanych w sprawie wyjaśnieniach. Przede wszystkim nie zgadzał się z postawionym mu (pomimo wykazanych później w sprawie dowodów) zarzutem umyślnego popełnienia przestępstwa. Przez cały czas twierdził, że tuż przed wypadkiem schylił się, chcąc z podłogi przed przednim siedzeniem pasażera podnieść pudełko papierosów i przez kilka sekund nie obserwował jezdni, a gdy znów spojrzał przez przednią szybę, to rowerzystka była w tak niewielkiej odległości, że przed jej uderzeniem nie zdążył wykonać żadnego manewru. Początkowo nie kwestionował, że zjechał na przeciwny pas ruchu, ale tuż przed zakończeniem śledztwa stwierdził, że do wypadku doszło na jego, tj. prawym pasie ruchu.

Kierujący nie zgadzał się z postawionym mu zarzutem umyślnego popełnienia przestępstwa.

W tych okolicznościach przed biegłym powołanym w sprawie postawiono trudne zadanie ustalenia, co się tak naprawdę stało oraz oceny naganności zachowania kierującego. Zadanie to było tym trudniejsze, że drastyczny przebieg wypadku spowodował postawienie przez biegłego wielu wniosków wykraczających poza jego kompetencje a opartych na subiektywnej, emocjonalnej ocenie zachowania się kierującego. Trudno się dziwić - w końcu biegły nie jest maszyną do wydawania opinii, lecz człowiekiem z krwi i kości, a przebieg tego zdarzenia i zeznania rowerzystek i innych świadków jednoznacznie wskazywały na to, że do wypadku nie doszło przypadkiem, lecz w wyniku bezpośredniego, celowego działania kierującego pojazdem. Co prawda takie przekroczenie granic uprawnień biegłego mogło doprowadzić do unieważnienia opinii, jednakże sąd ostatecznie przyjął ustalenia faktyczne z tej opinii, pomijając aspekt emocjonalny i nie powołując kolejnego biegłego do sprawy.

Usiłowanie zabójstwa

Sąd okręgowy uznał kierującego winnym usiłowania zabójstwa z zamiarem ewentualnym i skazał go na 12 lat pozbawienia wolności. Uzasadniając tak wysoki wymiar kary, sąd wskazał na następujące okoliczności faktyczne:

+ oskarżony co najmniej dwukrotnie przejeżdżał obok obu rowerzystek, w sposób niebezpieczny, w niewielkiej odległości i z dużą prędkością oraz z wykonywaniem gwałtownych manewrów,

+ w końcu, po raz kolejny, zbliżając się do nich z przeciwnego dla rowerzystek kierunku i będąc w niewielkiej odległości przejechał na lewą stronę jezdni,

+ kierujący trzymał kierownicę oburącz, pochylony nad nią a nawet zwiększył prędkość,

+ tylko pierwsza z rowerzystek poruszających się przy prawej dla nich krawędzi jezdni zdołała zjechać na pobocze, zaś kierowca uderzył przodem samochodu drugą rowerzystkę,

+ rowerzystka wyrzucona z roweru, uderzyła ciałem maskę i przednią szybę samochodu oraz w karoserię nad szybą, tłukąc ją, a odłamki szkła wpadły do wnętrza pojazdu,

+ oskarżony nie zmniejszył prędkości, a ręką wysuniętą przez okno lewych drzwi spychał z szyby i maski pojazdu pokrzywdzoną, która zsunęła się ku przodowi pojazdu i w dół, ostatecznie spadając pod samochód, gdzie odzież jej zaczepiła o element podwozia, w wyniku czego jej ciało było wleczone przez około 300 metrów.

Rozpatrując kwestię istnienia po stronie kierującego zamiaru pozbawienia życia sąd zwrócił uwagę na to, że zachowanie się poszkodowanego wskazuje na to, że chciał pozbawić życia obie rowerzystki, ale jednej z nich udało się jednak w ostatniej chwili uniknąć potrącenia.

Niewinne osoby stają się ofiarami umyślnie podjętej przez kierującego pojazdem zabawy.

Co ciekawe obrońca złożył apelację od wyroku wskazując, że sąd okręgowy nieprawidłowo ocenił dowody i wcale nie doszło tutaj do usiłowania zabójstwa, lecz o lekkomyślność sprawcy wynikiem, której było powstanie zwykłego, wypadku komunikacyjnego podlegającego karze na podstawie art. 177 par. 1 kodeksu karnego. Jako argumenty dla słuszności apelacji obrońca podnosił, że kierujący pojazdem nie miał żadnego racjonalnego motywu, nie zaplanował tego czynu, nie był skonfliktowany z pokrzywdzoną, zaś zachowanie się oskarżonego po zderzeniu to tylko wynik strachu, który go opanował po zderzeniu, a nie kontynuacja zamiaru pozbawienia rowerzystki życia. Pomimo tych argumentów - sąd apelacyjny utrzymał wyrok sądu okręgowego w mocy.

Trudno mi podsumować ten przypadek, w którym niewinne osoby stają się ofiarami umyślnie podjętej przez kierującego pojazdem zabawy w Pana Boga. Jedyne co nam pozostaje to mieć nadzieję, że takie sytuacje będą należeć do rzadkości. Ale również niech przypominają nam o tym, że pojazd to również śmiercionośna maszyna i duże znaczenie ma to, kto nią kieruje.

Monika Borowiecka-Paczkowska

 

Archiwum: Wokół likwidacji

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-07-19 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.