Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-07-19 >>>

 

Felietonik - Świat pełen ryzyka

 

Nawigacja

2012-07-20  

|<<

   

 >>|

2012-07-19  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2012-07-18  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-07-19

Dz.U. nr: 3039

Hamburger z prawdziwej wołowiny

Szkody ubezpieczeniowe po takim tornadzie są minimalne, a szkody wizerunkowe - ogromne. - Marcin Masny

 

W Japonii setki tysięcy ludzi ewakuuje się z powodu powodzi. Koszty są monstrualne. Kogo to obchodzi? Obchodzą nas trąby powietrzne nad Kłodzkiem, Borami Tucholskimi czy gdziekolwiek. W Polsce trąby powietrzne, które jak występowały, tak i występują, ale powodują "wąski pas zniszczeń". Dlatego sąsiad Nowak potrafi nie zauważyć, że sąsiadowi Kowalskiemu porwało stodołę i sad, a dziecko obudziło się w łóżeczku pod gołym niebem. Różnice ciśnień między środkiem wiru a otoczeniem wcale nie są wielkie, ale wystarczają, żeby wessać wszystko poza lokomotywą. "Burze i nawałnice nawiedziły wiele regionów Polski znów wystawiając na próbę siły likwidacyjne ubezpieczycieli. Nie jest to oczywiście jeszcze jakaś druzgocząca skala - to tylko w telewizji dramatyczne zdjęcia kilku budynków tworzą grozę dla całego regionu" - napisał czołowy komentator Dziennika. Jest okazja do walki konkurencyjnej. Ubezpieczyciele zatem na siebie wzajemnie donoszą i w mediach ludziska czytają, jak to ten czy ów nawalił, spóźnił się, zostawił poszkodowanych własnemu losowi. Wali się tym samym wizerunek całej branży, zresztą słusznie, bo odpowiada faktom. Zwróćcie uwagę, że szkody ubezpieczeniowe po takim tornadzie są minimalne, a szkody wizerunkowe - ogromne. Dlaczego? O tym zaraz.

Nadzór budowlany

"Andrzej Maciążek , wiceprezes Polskiej Izby Ubezpieczeń, uważa, że można uniknąć części katastrof m.in. wzmacniając rolę nadzoru budowlanego". Nadzór budowlany ma w Polsce mocno wzmocnioną rolę, panie Andrzeju. No i przy okazji pozdrawiam.

Małe szkody. Ale wizerunek zapaprany.

Jakiś drobny przedsiębiorca opowiadał mi, jak postanowił komuś tam w sprawach budowlanych nie zapłacić haraczu. Po roku odnośny funkcjonariusz ze smutkiem skonstatował: "Wymknął mi się pan"... Szczegóły na żądanie, ale nazwiska i miejscowości rozmyły mi się w pamięci. Możemy oczywiście urzędnikom zwiększyć możliwości korupcyjne, ale to sprawy nie załatwi. W zasadzie w Polsce nic sprawy nie załatwi, bo każdy region kraju jest wystawiony (w równie nikłym stopniu zresztą) na zagrożenie trąbami. Na Florydzie radzą sobie z tym problemem, bo mają go rok w rok, w gruncie rzeczy przez całe lato, podobnie jak mają codziennie porannych uchodźców z Kuby na materacach. W prywatnym, strzeżonym "resorcie" patrzyłem na budowę włoskiej willi w toskańskim stylu. W fazie konstrukcyjnej nagości willa była po prostu grubą betonową skorupą wbitą głęboko w nadmorską rafę. Na tańszym osiedlu emeryci natomiast żyją w bungalowach i zamiast motorowych jachtów używają kajaków (niektórzy wypływają na lagunę i rozjeżdżają głupkowate manaty). Bungalow stoi na słupach, żeby go nie zmyła fala i skręcony jest na śrubki z nakrętkami. Jeden z moich gospodarzy poskarżył mi się, że któregoś roku tornado zdjęło mu dach. "Ale zobacz, przyjechali zaraz i, o, tu, zobacz, wkręcili mocniejsze śrubki. No i teraz już nie zerwie". Naprawę pokrył ubezpieczyciel. Niestety nie dopytałem, czyj. To się nazywa racjonalizacja kosztów. Powiatowy nadzór w znanej nam postaci raczej się z tym cywilizacyjnym problemem nie upora choćby z powodu biedy właścicieli. Oczywiście z całym szacunkiem dla naszych urzędników.

Nowe obciążenia finansowe

Jedno mnie uderzyło po fali trąb powietrzno-desantowych. Nie powraca idea powszechnych ubezpieczeń katastroficznych, bo chyba wszyscy już wiedzą, że - gdyby je nawet na siłę uchwalić - składka z nich nie spłynie. Wszelkie nowe obciążenia finansowe będą bojkotowane z głuchą zaciętością. Jak choćby tzw. "kataster".

Przy okazji więc wspomnijmy o ubezpieczeniowych skutkach podatku od wartości nieruchomości, co to go rząd wcale nie chce wprowadzić. Ja na razie mam parę nieuczesanych myśli, zresztą od dawna, bo prace nad nim obserwowałem już dwadzieścia lat temu. Ale może ktoś by się zmontował jakiś model wzrostu kosztów dla ubezpieczających i ubezpieczycieli? Mnie się wydaje, że ubezpieczenie nieruchomości w warunkach tego podatku okaże się ponad wydolność właścicieli, w tym np. właściciela pewnego wieżowca przy Alei Jana Pawła i paru innych instytucji finansowych... No... Chyba że uda się państwowego rzeczoznawcę skłonić do korzystnej wyceny działki z 30-piętrową chałupą w środku Warszawy. Ale co na taki wyrok eksperta powie emeryt, któremu na Żoliborzu przywalą tysiaka miesięcznie za to, że jeszcze nie sprzedał przedwojennej rudery?

Biznes potrzebuje rozreklamowanych ekstra usług za godziwą cenę.

Jakość namacalna

Wakacyjne dygresje miały na celu powrót do tematu hamburgera, który to produkt wcale nie musi być szkodliwy dla naszej sylwetki i zdrowotności. Mam koło siebie uliczkę nawiedzaną licznie przez złomiarzy. Sprzedają kradzione piecyki gazowe, żeliwo wyrwane z chodnikowych studzienek, i kupują w okolicy tanie nalewki. To jest moje miasto i takim je trzeba kochać. Spokojna obecność panów, pań i panien o obrzękłych twarzach nie przeszkadza jednak w rozbudowie zagłębia gastronomicznego. Świetnie prosperował pan od sajgonek, pan od pizzy, potem pan od kebabów, więc i pan od pierogów się dołączył. Potem elegancja-Francja z winem w nowym biurowcu. Nie wspominając o kawie z parówką na sztandarowej stacji benzynowej pewnej korporacji. Wreszcie ktoś przełamał trendy i w maleńkim lokaliku otworzył burgerownię. Od wszystkich naokoło różni się jakością i ceną. Koszyczek z kawałkiem wołowiny w bułce, owiniętej w serwetkę, kosztuje najmniej dwie dychy. Japońska wołowinka kosztuje znacznie więcej. Tłum wali. Przepchać się trudno. Z powodu namacalnej jakości. Jakość likwidacji szkód też bywa namacalna, i wcale nie trzeba bankowca, żeby ją poprawił (wbrew opinii Anny Sitarek, zobacz: Szkoda nie jest zła). Trzeba kogoś zwyczajnie odważnego.

Kryzys nie kryzys. Zawsze będą na świecie dziani klienci. Dla nich warto stworzyć usługę nie szczędząc kosztów. Dla nich warto wynająć flotyllę śmigłowców i dojechać w strefę tornada w pół godziny, oczywiście z armią dziennikarzy. Bory Tucholskie nie są bardzo daleko od świata... Marcin Broda ma rację, że skromni wykonawcy są dla korporacji cenniejsi od wizjonerów. Ale bez wizjonera prosty wykonawca natrudzi się za zwrot kosztów, a jego prezes jeszcze posadę straci. Ktoś wreszcie musi przełamać niemożność i pokazać, że ubezpieczenie nie musi być badziewiem za badziewną cenę.

Marcin Masny

Autor jest współzałożycielem grupy eksperckiej Laboratorium Strategii.

 

Archiwum: Felietonik - Świat pełen ryzyka

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-07-19 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.