Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-07-10 >>>

 

Felietonik - Z notatnika ubezpiecznika

 

Nawigacja

2012-07-11  

|<<

   

 >>|

2012-07-10  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2012-07-09  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-07-10

Dz.U. nr: 3032

Broker na rowerze

(Allianz, Axa, BdV, R+V, SOKiK)

Ubezpieczyciele [...] starają się w swoich ogólnych warunkach dobrowolnych ubezpieczeń OC zamieszczać tzw. "klauzulę subsydiarności. - Paweł Sikora

 

Ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej mają to do siebie, ze permanentnie się ze sobą krzyżują. I nie chodzi tutaj nawet o klasyczny zbieg odpowiedzialności kontraktowej z deliktową, które to ubezpieczone stanowią prawdziwą konstrukcyjną zagadkę dla niewyrobionego prawniczo poszkodowanego. Wziąwszy nawet najbardziej klasyczny przypadek odpowiedzialności cywilnej deliktowej należy oczekiwać, że można go było objąć kilkoma różnymi ubezpieczeniami. Zwłaszcza ubezpieczenia obowiązkowe zadowalają się nawet najbardziej wątłym związkiem z czynnościami stanowiącymi ich najczęstszy przedmiot. To ich "wtrącanie się" do innych ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej wcale nie jest dobre, i wbrew pozorom nie powoduje nadmiaru chętnych do płacenia odszkodowań.

Postępując uczciwie ubezpieczyciele powinni sami wziąć na siebie obowiązek dogadania się, co do pierwszeństwa ubezpieczeń.

Wróćmy do źródeł konkurencji poprzez przykład: broker ubezpieczeniowy jadąc do klienta samochodem potrąca pieszego. Z jakiego ubezpieczenia będzie płacone? Szkoda powstała przecież "w związku" z wykonywaniem czynności brokerskich (kłania nam się nasze rozporządzenie - § 2 ust 1), równocześnie jest typową szkodą komunikacyjną. Większość czytelników będzie zdania, że to szkoda komunikacyjna i nie ma mowy o jakimś OC-brokera! Jak bardzo jednak zmieni nam się punkt widzenia, gdy tylko broker przesiądzie się na... pospolity rower, kiedy to obowiązkowym ubezpieczeniem komunikacyjnym objęty już nie jest? Martwić powinno jednak to, że w takim przypadku broker nie będzie mógł skorzystać z własnego OC w życiu prywatnym.

Subsydiarność, ale prawdziwa

Co sprytniejsi ubezpieczyciele mając najwyraźniej ochotę uciec przed odpowiedzialnością starają się w swoich ogólnych warunkach dobrowolnych ubezpieczeń OC zamieszczać tzw. "klauzulę subsydiarności" wyłączającą ich odpowiedzialność, o ile dane zdarzenie (szkoda) może być objęte systemem ubezpieczeń obowiązkowych (standardowo w OC działalności i w OC w życiu prywatnym). Sprytny ten zapis powoduje niemałe kłopoty zwłaszcza w przypadkach granicznych - gdy nie do końca jest pewne, czy aby na pewno obowiązek ubezpieczenia powstał; jak też czy akurat dane zdarzenie nie zakwalifikuje się przypadkiem do grupy "objętych systemem ubezpieczeń obowiązkowych". A nie raz i nie dwa pisaliśmy o problemach tego rodzaju przy ubezpieczeniach rolnych, komunikacyjnych (choćby słynne wózki widłowe), czy odpowiedzialności cywilnej lekarzy.

"Klauzula benzynowa" mówi, że "ubezpieczeniu nie podlega odpowiedzialność cywilna posiadacza pojazdu (samochodowego, wodnego, powietrznego itp.) za szkody wyrządzone użytkowaniem tego pojazdu".

Postępując uczciwie ubezpieczyciele powinni sami wziąć na siebie obowiązek dogadania się, co do pierwszeństwa w udzieleniu ochrony, czy nawet ewentualnego wzajemnego regresu, możliwość uwolnienia się od odpowiedzialności w dobrowolnym rezerwując sobie jedynie w przypadkach, gdy obowiązkowe faktycznie zadziałało (wtedy dopiero można mówić o prawdziwej subsydiarności). Praktyka dowodzi jednak, że czynią inaczej: odmawiają wypłaty, gdy jakiekolwiek obowiązkowe pojawi się na horyzoncie, zaś obowiązkiem dowodu przeciwnego obarczają ubezpieczającego.

Z baku kapu, kap!

Wprawdzie pocieszenie to żadne, ale podobne problemy występują nie tylko w naszym kraju. Niemieckie organizacje konsumenckie zmagają się ostatnio z tzw. "klauzulami benzynowymi". Niemiecki Związek Ubezpieczonych (Der Bund der Versicherten - BdV) zaskarżył do sądu tego rodzaju postanowienia OWU firm: Axa, Allianz oraz R+V. Cóż to w ogóle takiego jest i dlaczego tak się cudacznie nazywa?

Klasyczna "klauzula benzynowa" mówi, że "ubezpieczeniu nie podlega odpowiedzialność cywilna posiadacza pojazdu (samochodowego, wodnego, powietrznego itp.) za szkody wyrządzone użytkowaniem tego pojazdu". Konstrukcja ta wzięła się ze słusznego skądinąd rozumowania, że za szkody wyrządzone pojazdem ma zapłacić ubezpieczyciel pojazdu, a nie ubezpieczyciel OC w życiu prywatnym, czy w działalności gospodarczej. Nazwa zaś pochodzi od precedensowego zdarzenia polegającego na wylaniu się paliwa z przeciekającego baku. Ponieważ taki przypadek mógł być objęty ubezpieczeniem OC-posiadacza oraz ubezpieczeniem odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym wybór padł na to ostatnie. Na zachodzie wszyscy są zwariowani na punkcie ochrony środowiska, tak więc szkoda była dla ubezpieczyciela bardzo kosztowna. Od tej pory pojawiło się przedmiotowe wyłączenie w OWU.

Niemiecki Związek Ubezpieczonych zaskarżył do sądu tego rodzaju postanowienia OWU firm: Axa, Allianz oraz R+V.

Kolej na subsydiarność

Ubezpieczyciele są wszędzie tacy sami (powiedzmy... oszczędni). Pozornie oczywista klauzula stała się dogodnym narzędziem uzasadniającym liczne odmowy wypłaty odszkodowania. I tak na jej podstawie odmówiono odszkodowania za pojazd przypadkowo uruchomiony przez dziecko na posesji, odmówiono również zapłaty za zapalenie się pojazdu podczas odmrażania szyb przy pomocy grzejnika elektrycznego, jak i zwrotu za zniszczony laptop zgnieciony siedzeniem kierowcy. We wszystkich tych przypadkach doszukiwano się związku z użytkowaniem pojazdu, co według "klauzuli benzynowej" uwalniałoby ubezpieczyciela od odpowiedzialności z OC w życiu prywatnym. Sądy stwierdziły jednak, że przypadki te dalekie są od pierwotnego sensu zwolnienia z odpowiedzialności wobec stwierdzenia pokrycia ubezpieczeniowego w obowiązkowym ubezpieczeniu posiadacza pojazdu. Dlatego też klauzula ta stała się w końcu przedmiotem krytycznych wypowiedzi niemieckiej doktryny prawa ubezpieczeń. Teraz zaś, wskutek wniosku BdV o kontrolę jej treści z obowiązującym prawem, spotka ją zapewne los taki sam jak wiele innych klauzul, zgodnie z generalna formułą § 307 BGB uznanych za nieważne.

Proponując zbadanie i naszych "klauzul subsydiarności" pod katem ich ewentualnej niezgodności z prawem konsumenckim narażę się ubezpieczycielom, którzy generalnie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów miłością nie pałają. Ale spróbujcie może Szanowni Państwo wytłumaczyć brokerowi pędzącemu na rowerze, dlaczego nie skorzysta ze swojej wypasionej, prywatnej polisy OC? Może niech chociaż zwolni!

Paweł Sikora

Prawnik, ubezpieczeniowiec, doktorant na wydziale prawa UŚ, doradca zarządów firm grupy President Electronics Poland.

 

Archiwum: Felietonik - Z notatnika ubezpiecznika

 

Zobacz firmy: Allianz, Axa, BdV, R+V, SOKiK

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-07-10 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.