Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2003-01-24 >>>

 

Bliżej świata

 

Nawigacja

2003-01-27  

|<<

   

 >>|

2003-01-24  

<<<

>>>

 >>|

 

Data publikacji: 2003-01-24

Dz.U. nr: 659

Jak zapobiec katastrofom tankowców?

()

Jeszcze nie uprzątnięto wybrzeży Galicii po wycieku ropy z tankowca Prestige, kiedy 21 stycznia, niedaleko Gibraltaru, tuż przy brzegu Hiszpanii, zatonęła barka z 1 400 tonami ropy naftowej. Jest to kolejna katastrofa tankowca, jaka wydarzyła się ostatnio w Hiszpanii, po zatonięciu okrętu Prestige 19 listopada ubiegłego roku. Zaniepokojeni ludzie zastanawiają się czy podobne wypadki mogą zdarzać się w przyszłości i kto zapłaci za akcję ratunkową.

W przypadku katastrofy tankowca Prestige cena takiej akcji może być ogromna. Prestige przewoził 77 tys. ton ropy, z której znaczna część wyciekła ze zbiorników, po tym, kiedy tankowiec pękł na dwie części i zatonął na głębokości 3600 metrów. Eksperci mieli nadzieję, że paliwo zgęstnieje na takiej głębokości i nie będzie już wyciekać ze statku, jednak okazuje się, że wyciek trwa nadal i to w tempie 130 ton ropy na dobę. Hiszpańskie ministerstwo finansów ogłosiło w ubiegłym tygodniu, że szacuje koszt czyszczenia ponad 1000 km wybrzeża na miliard euro i że zwróci się do Unii Europejskiej z prośbą o pomoc finansową.

Nawet przed zatonięciem tankowca Prestige podnosiły się głosy w sprawie ponownego sprawdzenia prawa w zakresie międzynarodowych przewozów statkami, a w szczególności produktów naftowych. Najwięcej dyskutuje się oczywiście po katastrofach tankowców. Tak stało się również trzy lata temu, kiedy z tankowca Erika wyciekło 13 tys. ton paliwa, które osiadło na wybrzeżach Bretanii. Całkowity koszt tego wycieku wyniósł 2 mld franków francuskich. Katastrofa zapoczątkowała kampanię o wyższe standardy dla tankowców. Wydano nowe przepisy, wymagające podwójnego poszycia kadłuba, co jednak będzie bezwzględnie obowiązywało dopiero po 2015 roku. Jednakże państwa członkowskie Unii Europejskiej zakażą dostaw tankowcom z pojedynczym poszyciem już od 2005 roku. Pojawiły się głosy, aby tę zasadę bardziej rozpowszechnić.

Tankowce jednokadłubowe są przekleństwem dla środowiska. Być może wkrótce armatorzy będą zmuszeni zaprzestać ich eksploatacji, jeśli ubezpieczyciele przestaną podejmować się ubezpieczenia okrętów skonstruowanych w ten sposób. Od dawna Lloyds zamierza wprowadzić taką zasadę, jednak sprzeciwiają się temu armatorzy, tłumacząc, że zrezygnowanie z tak dużej liczby statków utrudni przewóz niektórych ładunków. Wszystko sprowadza się zatem do sprawdzenia, ile tak naprawdę pływa jeszcze okrętów jednokadłubowych. Jeśli okaże się, że jest ich tak naprawdę niewiele, Lloyds przestanie je ubezpieczać a co więcej wpłynie na inne towarzystwa, aby również zrezygnowały z ubezpieczania "pływających bomb ekologicznych". Wyeliminuje to z mórz okręty starych konstrukcji, ponieważ nieubezpieczone statki nie mają prawa zawijania do portów i nikt nie będzie mógł nimi przewozić ropy naftowej. Armatorzy starszych jednostek zamierzają założyć własne towarzystwo ubezpieczeniowe, ale USA, Japonia i Unia Europejska poinformały ich, że ubezpieczenia takiego towarzystwa nie będą honorowane. Można sobie ponadto wyobrazić, że takie towarzystwo szybko by upadło pod ciężarem wypłacanych odszkodowań.

Tymczasem można zadać pytanie: kto zapłaci za katastrofę Prestige? Tankowiec jest ubezpieczony przez towarzystwo London Steam-Ship Owners' Mutual Insurance Assn. Ltd., w skrócie The London Club. Jest ono członkiem międzynarodowej grupy P&I Clubs, pokrywającej roszczenia przekraczające 5 mln USD. Dla roszczeń w przedziale 30 mln USD do 2 mld USD odpowiedzialność z tytułu reasekuracji przejmuje Lloyd's of London, chociaż dla roszczeń spowodowanych zanieczyszczeniem ropą limit wynosi jedynie miliard euro.

Ubezpieczyciele spodziewają się wysokich roszczeń, związanych z katastrofą tankowca u wybrzeży Hiszpanii. Rząd hiszpański podjął już kroki prawne przeciwko armatorowi oraz jego ubezpieczycielowi, aby uzyskać odszkodowanie za akcję oczyszczania brzegu. Nie wiadomo nadal czy nastąpi wyciek pozostałych w zbiornikach 70 tys. ton ropy. Jeśli tak się stanie, będzie to 14-ty w historii wyciek ropy i zagrozi największą w Europie katastrofą ekologiczną, której koszt może sięgnąć kilku miardów euro.

Jeśli katastrofa zostanie uznana za wypadek, poszkodowani przez wyciek ropy najpewniej otrzymają odszkodowanie z Międzynarodowego Funduszu Odszkodowania za Zanieczyszczenie Ropą. Fundusz, zorganizowany pod auspicjami Międzynarodowej Organizacji Morskiej, przygotował jak dotąd 178 milionów dolarów na pokrycie roszczeń wynikających z katastrofy Prestige. Na mocy dwóch oddzielnych konwencji Funduszu Odszkodowań, właściciel tankowca, Mare Shipping, będzie zobligowany do zapłacenia 24 milionów dolarów, podczas gdy fundusz zapłaci pozostałe 154 miliony. Pieniądze funduszu pochodzą ze składek nałożonych na importerów i eksporterów ropy. Ale eksperci ostrzegają, że jeśli nie wystarczy to na pokrycie kosztów oczyszczenia brzegu, Mare Shipping i jego ubezpieczyciel muszą liczyć się z nadwyżką.

Jeśli rządowi hiszpańskiemu, lub innych poszkodowanym, uda wykazać się, że właściciel statku "rażąco zaniedbał" jego bezpieczeństwo, może on ponieść wyższą odpowiedzialność niż 24 mln dolarów. Dyrektor Funduszu Odszkodowań, Joe Nichols przytoczył przykład katastrofy statku Nachodka w Japonii, w której zarówno japoński rząd jak i Międzynarodowy Fundusz Odszkodowań za Zanieczyszczenie Ropą podjęli udane działania prawne przeciwko właścicielowi statku jak i ubezpieczycielowi. Od tego czasu nastąpiły jednak pewne zmiany w przepisach funduszu i w przypadku Prestige może to nie być takie proste.

Eksperci ubezpieczeniowi uważają, że jeśli Mare Shipping okaże się odpowiedzialny za katastrofę, składki na ubezpieczenia przewozów wzrosną. Ale dyrektor Nichols uważa, że ciągle jest zbyt wcześnie aby znać ewentualny koszt katastrofy. Mare Shipping unika udzielania komentarzy w tej sprawie, a The London Club wypowiada się bardzo niewiele.

Prestige spowodował, że opinia publiczna zaczęła zadawać sobie pytania, czy tak poważna katastrofa może się powtórzyć. Jeśli armatorom brakuje wyobraźni i eksploatują pływające wraki, wydaje się, że większą odpowiedzialnością powinni wykazać się ubezpieczyciele i zrezygnować z ubezpieczania ich okrętów.

Wojciech Suchomski

Autor pracuje obecnie w jednej z agend rządowych, zajmujących się programami pomocy Unii Europejskiej. Był pośrednikiem ubezpieczeniowym oraz pracownikiem Polskiej Izby Ubezpieczeń.

 

Zobacz firmy: 

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2003-01-24 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.