Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-12-04 >>>

 

Felietonik - Z notatnika ubezpiecznika

 

Nawigacja

2012-12-05  

|<<

   

 >>|

2012-12-04  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2012-12-03  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-12-04

Dz.U. nr: 3135

Prawo do rozumu

(ZAIKS)

Mnogość i szeroki zakres praw intelektualnych to jeden problem. Drugim jest prawdziwy kalejdoskop roszczeń cywilnoprawnych, które własność intelektualną chronią.- Paweł Sikora

 

Miałem ostatnio przyjemność rozmawiać ze współwłaścicielem jednej z największych hurtowni sprzętu elektronicznego w kraju, zlokalizowanej we Wrocławiu. Ponieważ spotkanie to było spowodowane warsztatami zorganizowanymi w celu przybliżenia tematu ubezpieczeń podmiotów gospodarczych, rozmowa nasza dotyczyła problemów związanych z tymiż ubezpieczeniami. Tu muszę zaznaczyć, że człowiek ten wyjątkowo dbał o sprawy bezpieczeństwa swojej firmy i okazało się, że nie tylko zna, ale i stosuje większość rozwiązań produktowych i to tych zarówno dotyczących szkód elementarnych, poprzez utratę zysku, jak i w końcu związane z bezpieczeństwem obrotu (np.: posiada ubezpieczenie generalne kredytu kupieckiego). Jego zapobiegliwość była nadzwyczajna i dość frapująca, czym prowokowała do poszukiwania słabych punktów systemu zabezpieczeń. Okazało się, że taki słaby punkt się znalazł i to bardzo szybko. Istnienie tego obszaru nieobjętego ubezpieczeniem zdziwiło szanownego biznesmena i to tym bardziej, że swojemu brokerowi ufał i to od wielu już lat.

To pozornie niewinne wyłączenie, może jednak w konsekwencji stać się bardzo dotkliwe.

Typowe wyłączenie

W umowie ubezpieczenia dotyczącej odpowiedzialności cywilnej sympatycznego hurtownika zamieszczono (w postaci zapisu w ogólnych warunkach) całkiem zwyczajne i raczej typowe wyłączenie odpowiedzialności ubezpieczyciela z tytułu szkód wynikających z naruszenia praw własności intelektualnej. To pozornie niewinne wyłączenie, może jednak w konsekwencji stać się bardzo dotkliwe. Jak usiłowałem udowodnić mojemu dyskutantowi, właśnie handel elektroniką ma to do siebie, że stale operuje się cudzymi znakami towarowymi, prawami patentowymi i innymi dobrami nazywanymi ogólnie własnością intelektualną. Najprostsze nawet urządzenie elektroniczne bywa naszpikowane rozwiązaniami technicznymi chronionymi wieloma prawami. Każde z tych praw to potencjalne ryzyko naruszeń. Ponadto mechanizm powstawania odpowiedzialności cywilnej z tego tytułu oparty jest pewnych zakresach jedynie na bezprawności działania, to jest nie ma znaczenia wiedza, świadomość, czy umyślność działania osoby dokonującej obrotu. Właśnie w takich przypadkach ubezpieczenie byłoby najbardziej logiczne, tj. w zdarzeniach, które powstają poza wiedzą i wolą ubezpieczonych.

Mechanizm powstawania odpowiedzialności cywilnej z tego tytułu oparty jest w pewnym zakresie jedynie na bezprawności działania.

Co wolno Chińczykowi

Wyłączenie to uważam za podstępne i bardzo niekorzystne, a to z dwóch zasadniczych względów: po pierwsze pojęcie własności intelektualnej jest bardzo szerokie i to dużo szersze niż się nam zwykle wydaje. Lista chronionych tworów intelektualnych rozpoczyna się od praw autorskich, do których zaliczamy również bazy danych czy programy komputerowe. Choćby te ostatnie mogą sprawić problemy związane z brakiem licencji i potrójnym (bądź choćby tylko podwójnym) wymiarem opłaty za nią. Wspomnę tylko, że prawa autorskie to słynny ostatnio ZAIKS, którego kontrolerzy nie dają żyć fryzjerom, sklepikarzom, kierowcom taksówek. Wszyscy oni umilają życie klientom przy pomocy utworów muzycznych, za to zaś trzeba płacić tantiemy czy odszkodowania.

Podgrupą praw intelektualnych jest własność przemysłowa, z którą zwykle kojarzy się prawa patentowe do wynalazków, prawo ochronne do znaków towarowych, wzorów przemysłowych i wzorów użytkowych. Mniej znane to oznaczenia geograficzne czy topografia układów scalonych. Z powyższych najbardziej prawdopodobne nie są szkody związane z naruszeniem patentu, lecz tychże pomniejszych praw, w tym zwłaszcza znaku towarowego. Znakiem nie jest tylko logo, lecz również hasło, dźwięk, kolor czy kształt opakowania. Zwłaszcza sprowadzając towar z zagranicy bierzemy na siebie ryzyko zmiany terytorialnego zakresu ochrony tych praw. I tak jak w kraju producenta dany znak może nie być chroniony (może tak być w Chinach, w Indiach, czy w Rosji) to już naszym zadaniem jest upewnić się, że takiej ochrony nie ma również u nas. Chcą się przed tym zabezpieczyć, nasz hurtownik musiałby grzebać dzień i noc w rejestrach Urzędu Patentowego RP i sprawdzać każdy przychodzący produkt.

cośtamcośtam

Największe jednak problemy związane są z ostatnią niezwykle rozległą grupą praw intelektualnych. Są to prawa ściśle związane z przedsiębiorstwem: jak choćby informacje niejawne i tajemnicę przedsiębiorstwa, know-how, oznaczenie (firma), goodwill, renoma czy w końcu domeny internetowe. W tym zakresie możliwość wyrządzenia szkody innemu przedsiębiorstwu jest bardzo duża. W życiu gospodarczym wszyscy żywią się informacjami dotyczącymi konkurencji. Weźmy choćby ubezpieczenia: a to dowiadujemy się o wprowadzeniu nowych taryf, a to fascynujemy poziomem wydatków na reklamę czy marketing, a to nową strategią konkurencyjnej firmy. Skąd mamy wiedzieć czy informacje te nie są przypadkiem niejawne? Nierzadka jest też krytyka pod adresem działań konkurencji (np. o zaniżanie cen), która przecież godzi w jej renomę czy goodwill. W tej grupie jedno naruszenie praw intelektualnych goni inne, choć już nawet nie wspominam o słynnych wojnach domenowych, w których mało kto w ogóle rozumie - o co chodzi.

W życiu gospodarczym wszyscy żywią się informacjami dotyczącymi konkurencji.

Kto orze cudzymi wołami

Mnogość i szeroki zakres praw intelektualnych to jeden problem. Drugim jest prawdziwy kalejdoskop roszczeń cywilnoprawnych, które własność intelektualną chronią. I tak poszkodowanemu przysługuje: roszczenie o zaniechanie naruszania jego praw, o usunięcie skutków naruszeń, o ustalenie prawa, o wyrównanie szkód (utracone korzyści, strata rzeczywista), o wydanie bezprawnie uzyskanych korzyści, o zapłatę kwoty na określony cel społeczny, o zadośćuczynienie, o złożenie oświadczenia odpowiedniej treści. Przysługują mu też roszczenia wydobywcze dotyczące informacji i w końcu o wydanie bezprawnie wytworzonych przedmiotów. Uff!!!

Każde z tych roszczeń może nas kosztować nerwy i czas. Niektóre z nich mogą zagrozić utratą dorobku całego naszego życia. Jeszcze inne zaś nie wymagają uciążliwego dowodzenia naszej winy, co powoduje, że uzyskanie wyroku zasądzającego jest wręcz banalnie proste. A wszystko to załatwione jednym małym wyłączeniem.

Paweł Sikora

Prawnik, ubezpieczeniowiec, doktorant na wydziale prawa UŚ, doradca zarządów firm grupy President Electronics Poland.

 

Archiwum: Felietonik - Z notatnika ubezpiecznika

 

Zobacz firmy: ZAIKS

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-12-04 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.