Wyróżnikiem ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej na tle innych ubezpieczeń majątkowych jest występowanie po stronie poszkodowanego innej osoby niż ubezpieczony. Powoduje to powstanie całej plejady możliwych splotów interesów, w których tylko jedno jest pewne - wszystkie zaangażowane w sprawę podmioty oczekują wypłaty od ubezpieczyciela, czyli pewność mamy tylko co do tego, kto jest dłużnikiem. Kto jest wierzycielem - to już całkiem inna sprawa.
Ideałów nie ma
Ubezpieczyciel - tworząc OWU - wyobraża sobie sytuację idealną dla siebie, tzn. że ubezpieczony będzie po jego stronie na etapie ustalania przesłanek swojej odpowiedzialności. Nic bardziej mylnego. Ubezpieczając przedsiębiorstwo lub podmiot wykonujący działalność zawodową ubezpieczyciel musi sobie zdawać sprawę z tego, że najbardziej prawdopodobnym poszkodowanym będzie kontrahent ubezpieczonego, czyli podmiot powiązany z nim kontraktowo, a czasem - także kapitałowo.
Ryzyko powstania szkód po stronie szeroko rozumianych "podmiotów powiązanych" musi więc być szczególnie dogłębnie zbadane już na etapie szacowania ryzyka i wyliczania składki należnej za ubezpieczenie. Chyba że wyłączymy szkody wyrządzone pewnym kategoriom podmiotów powiązanych, np. podmiotom powiązanym kapitałowo. Zasadniczo rynki (brokerzy) nie akceptują jednak takich wyłączeń, w związku z czym ubezpieczycielom nie pozostaje nic innego tylko tak ułożyć procedurę oceny ryzyka, aby omawiane zagadnienie widzieć w całej rozciągłości i adekwatnie wycenić. Służą temu pytania o strukturę przychodów ubezpieczającego oraz listę jego głównych kontrahentów. Taką procedurę stosują wszyscy anglosascy ubezpieczyciele odpowiedzialności zawodowej (Professional Indemnity).
Większość ubezpieczycieli wszelkie szkody wyrządzone podmiotom powiązanym z ubezpieczającym będzie musiała likwidować w "zwykłym trybie". |
|
|
Podmioty powiązane
Nie zauważyłem jednak, aby polscy ubezpieczyciele OC przedsiębiorstw zadawali tego typu pytania. A powinni. W przypadku bardzo wyspecjalizowanej działalności spółki-córki powiązanej kontraktem wyłącznie ze spółką-matką i od niej w 100% zależnej ryzyko powstania szkód po stronie spółki-matki może być ryzykiem nieubezpieczanym właśnie z powodu zbyt wysokiego stopnia "ryzyka moralnego". W ubezpieczeniach OC nazywamy tak ryzyko wystąpienia spreparowanego roszczenia pochodzącego z wewnątrz grupy kapitałowej, albo pozostawanie ubezpieczyciela w sytuacji niemożności zweryfikowania kluczowych okoliczności sprawy ze względu na "mataczenie" lub całkowity brak współpracy ze strony ubezpieczonego. W takiej sytuacji poleganie jedynie na sankcji za niewykonanie "obowiązku współpracy" jest bardzo kruchym fundamentem taktyki obronnej ubezpieczyciela. Zdecydowanie lepiej nie ubezpieczać takich przedsiębiorstw albo wyłączać w tych konkretnych umowach szkody wyrządzone podmiotom powiązanym (kapitałowo lub kontraktowo). Można nawet pokusić się o wyłączenie szkód wyrządzonych konkretnym, nazwanym kontrahentom.
Czy w stawce siedmiu ubezpieczycieli (Allianz, Axa, Ergo Hestia, HDI Gerling, Generali, Warta, PZU) znajdziemy takich, w których ryzyko to wyłączone jest już na poziomie OWU? Okazuje się, że tak. Oto Generali wyłącza bowiem roszczenia z tytułu odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone spółkom, w których Ubezpieczający jest udziałowcem lub akcjonariuszem w stosunku odpowiadającym jego udziałom w spółce. Ponadto wszyscy ubezpieczyciele wyłączają szkody wyrządzone osobom bliskim ubezpieczającego. Pomińmy jednak to ostatnie wyłączenie jako w zasadzie bezprzedmiotowe w obrębie ryzyka przyjmowanego do ubezpieczenia w omawianym produkcie ubezpieczeniowym.
PZU polega na kodeksowej zasadzie wyjaśniania okoliczności koniecznych do ustalenia odpowiedzialności ubezpieczyciela. |
|
|
Podejście ubezpieczycieli
Wracając więc do głównego wątku moich rozważań należy stwierdzić, że poza Generali, które będzie mogło powołać się na konkretne wyłączenie podmiotowe, pozostali ubezpieczyciele wszelkie szkody wyrządzone podmiotom powiązanym z ubezpieczającym będą musieli likwidować w "zwykłym trybie". Będą jednak praktycznie w każdej sprawie - poza szkodami na osobie - mieli problem z ubezpieczającym, który będzie miał z nimi sprzeczny interes. Sprzeczność ta będzie polegała na tym, iż ubezpieczone przedsiębiorstwo będzie oczekiwało jak najszybszej wypłaty pełnego odszkodowania nie wnikając czy ponosi za szkodę odpowiedzialność, czy nie. Ubezpieczyciel zaś będzie musiał ustalić z wysokim stopniem prawdopodobieństwa (używając nomenklatury procesowej), że ubezpieczony taką odpowiedzialność ponosi. Czy ubezpieczyciel będzie mógł to ustalić mając ubezpieczonego nie po swojej stronie, ale przeciwko sobie? Pytanie retoryczne.
W takich jakże częstych sytuacjach likwidacji szkód w ubezpieczeniu OC przedsiębiorstw zapisy OWU o obowiązku "aktywnej współpracy" oraz "obowiązku zaniechania uznawania odpowiedzialności" i sankcje za ich niewykonanie będą stosowane bardzo często. Badając ewolucję tych zapisów widać przy tym bardzo ciekawą tendencję. PZU, który siłą rzeczy tych szkód zlikwidował w swojej historii najwięcej, ani nie wprowadził do OWU dodatkowych obowiązków na ubezpieczonego, ani nawet odrębnej sankcji za ich niewykonanie, polegając na kodeksowej zasadzie "wyjaśniania okoliczności koniecznych do ustalenia odpowiedzialności ubezpieczyciela" (art. 817 § 1 k.c.). Ergo Hestia, która takich szkód także miała już bardzo dużo, postąpiła zgoła odwrotnie - zapisy OWU uszczegółowiła i niejako "zdublowała" (słynny par. 28 OWU OC). Który ubezpieczyciel jest po bezpieczniejszej stronie? Klient którego ubezpieczyciela jest w lepszej sytuacji? Ocenę zostawiam czytelnikom.
Paweł Sukiennik
Leadenhall Polska, Lloyd's coverholder
Archiwum: Granice ubezpieczalności
Zobacz firmy: Allianz, Axa, Ergo Hestia, Generali, HDI Gerling, PZU, Warta
Artykuł: <<< 2012-11-07 >>>