Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-05-14 >>>

 

Felietonik

 

Nawigacja

2012-05-15  

|<<

   

 >>|

2012-05-14  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2012-05-11  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-05-14

Dz.U. nr: 2993

Nazbyt lekki felieton inspirowany relacją z seminarium

Walczyłem ze swoim wewnętrznym oporem, a jednak po lekturze relacji z seminarium o kosztach leczenia miałbym ochotę przypomnieć wyrok SN z 03.02.2000 r., nawet jeżeli zdaniem kogoś bezmyślnie i uparcie, i kompromitująco. - Bartłomiej Krupa

 

W przypadku wielu konferencji poza wartościowymi referatami wygłaszanymi przez prelegentów niewątpliwą wartością dodaną (i wywiezioną) ze spotkania branżowego są tezy kuluarowe. Obok klasyki gatunku kuluarów jaką jest dział: "personalia", od kilku lat na salonach (bardziej przedmiotowo niż podmiotowo) obecne są kancelarie odszkodowawcze. Te ostatnie były nawet według relacji redaktora Marcina Z. Brody głównym bohaterem kuluarów szczecińskiej konferencji o przestępczości ubezpieczeniowej (zobacz: Przestępczość - coś się ruszyło), choć w odróżnieniu od roku ubiegłego nie były przedmiotem żadnego referatu.

Niczym drwale

Nie utyskuję nad tym faktem, najwyraźniej jesteśmy dla kolegów ubezpieczeniowców ważnym partnerem, niekiedy oponentem, a może dla części nawet intruzem w procesie likwidacji szkody.

Kancelarie najwyraźniej są dla ubezpieczeniowców ważnym partnerem, oponentem bądź intruzem w procesie likwidacji.

Tak czy inaczej - najwyraźniej ważnym. Jeżeli mówi się o nas przy okazji przestępczości ubezpieczeniowej to być może z założeniem podobnego podejścia do każdego z tych zjawisk - konieczności zinstytucjonalizowanego, zorganizowanego i systemowego zwalczania. Trudno mieć za złe, że na temat powiązań kancelarii z sektorem rehabilitacyjnym mówi się różne dziwne rzeczy skoro sama Polska Izba Ubezpieczeń w swoim stanowisku w sprawie regulacji przedstawionym MF stwierdza: "Doradców odszkodowawczych powinien obejmować ustawowy zakaz zlecania lub zalecania uprawnionym do odszkodowania lub świadczenia usług leczniczych, rehabilitacyjnych, paraleczniczych lub naprawiających szkody przez podmioty powiązane pośrednio lub bezpośrednio z doradcą prowadzącym sprawę". Izba w samym dokumencie nie uzasadniła dlaczegóż to, ale kuluary już tak. Zdaje się, że ich zdaniem to kancelarie są tym razem niczym drwale w jednej z reklam komunikacyjnego OC, tylko kierunek wyrębu jest odwrotny.

Zjawisko prawno-ekonomiczno-aksjologiczne

Co innego gdy mówi się o kancelariach, chyba jako swego rodzaju "zjawisku społeczno-ekonomicznym", a co innego gdy mówi się o szkodach osobowych, jako (i tu słowotór) "zjawisku prawno-ekonomiczno-aksjologicznym". Tu trudno nie dorzucić swoich trzech groszy. Nie ukrywam, że wypowiadając się o prawie robię to tym razem nie bez tremy, która nachodzi mnie po tym jak jeden z pracowników Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego uprzejmie poprosił aby pewien doradca odszkodowawczy przestał "wreszcie się kompromitować uporczywym i bezmyślnym przywoływaniem bez sensu w tej i wielu innych sprawach Wyroku Sądu Najwyższego z 03.02.2000r." I walczyłem ze swoim wewnętrznym oporem, a jednak po lekturze relacji z seminarium (zobacz: Koszty leczenia i rehabilitacji) o kosztach leczenia miałbym ochotę przypomnieć ten wyrok, nawet jeżeli zdaniem kogoś bezmyślnie i uparcie, i kompromitująco. Kuluary bowiem zgodnie z relacją redaktor Ewy Morzyk szumiały, że są tacy poszkodowani, którzy zamiast finansować leczenie i rehabilitację kupują nowy samochód czy jadą na wycieczkę zagraniczną, co jest szczególnie widoczne przy wypłacie zadośćuczynień.

Czy moralnie jest kupić sobie za zadośćuczynienie po wypadku ze złamaniem nogi plazmę?

Aksjologię wetknąłem do sklasyfikowania zjawiska szkód osobowych, bo odniosłem wrażenie, że te wycieczki do wycieczek i podjazdy do samochodów bywają moralizatorskie. Zadałem sobie zatem pytanie na co przeznaczyć zadośćuczynienie? Na koszty leczenia - to by było takie etyczne, ale jakże świadczenie z art. 445 par. 1 k.c. przeznaczyć na koszty leczenia skoro te już ubezpieczyciel zaspokoił na podstawie art. 444 par. 1 k.c. Pytam więc sam siebie bardziej wnikliwie - czy moralnie jest kupić sobie za zadośćuczynienie po wypadku ze złamaniem nogi plazmę, aby perspektywę czerwcowych pikników na łące zmienić na mecze Euro 2012 na 51 calach. Wyjaśnienie prawno-aksjologiczne z orzecznictwa skłania mnie do kolejnego sięgnięcia po niesławne orzeczenie z 03.02.2000 r., gdzie Sąd wskazuje, że "Celem zadośćuczynienia jest przede wszystkim złagodzenie tych (wynikających z krzywdy - B.K) cierpień" Wychodziłoby zatem, że tak jak w przypadku dyrektyw, gdzie sposób implementacji pozostawiono państwom członkowskim UE, tak w przypadku zadośćuczynienia sposób osiągniecia celu kompensacyjnego pozostawiono beneficjentowi. Ujmując to przyziemnie, na poziomie osoby, która kompromituje się cytowaniem wyroków nieprzeczytanych lub przeczytanych bez zrozumienia przytoczę relewantną tezę nie z orzecznictwa, która głosi że "każdy sam najlepiej wie, co go kręci a co nie"(zespół Blenders, Biribomba 1996 r.)

Przywrócona równowaga

Nie chciałbym jednak kończyć na profanum, sięgam więc do sacrum - biblioteczki prawniczej (tak, tak w kancelariach odszkodowawczych też takie są). Szukam wśród dzieł profesorów stanowiących autorytet dla wszystkich, bo są przecież i tacy, których słusznie bądź nie posądza się o stronniczość.

Jeżeli czyjaś równowaga zostanie przywrócona przez telewizor - to czemu nie.

Pewnie nie dla mnie jednego A. Szpunar to niekwestionowany autorytet, za nim więc cytuję, że suma pieniężna przyznana z tytułu zadośćuczynienia "powinna wynagrodzić doznane przez poszkodowanego cierpienia fizyczne i psychiczne oraz utratę radości życia. Ma mu wreszcie ułatwić przezwyciężenie ujemnych przeżyć (...). Dzięki temu zostanie przywrócona - przynajmniej częściowo - równowaga, która została zachwiana wskutek popełnienia przez sprawcę czynu niedozwolonego".

Jeżeli czyjaś równowaga zostanie przywrócona przez telewizor - to czemu nie. Jeżeli zaś ktoś ma na tyle naruszoną równowagę życiową, że ubezpieczyciel musiał, bo przecież nie chciał, wypłacić mu tyle pieniędzy, że starczy na nowy samochód, to przyznam, że miast być na jego miejscu wolę zachować swój stary samochód i swoją względną równowagę. Nawet jeżeli bywa kompromitująca w swej bezmyślności...

Bartłomiej Krupa

Prezes Zarządu Polskiej Izby Doradców i Pośredników Odszkodowawczych.

 

Linki:  

Zobacz także:

Komentarz Moniki Borowieckiej-Paczkowskiej

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-05-14 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.