Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-01-23 >>>

 

Komentarze

 

Nawigacja

2012-01-24  

|<<

   

 >>|

2012-01-23  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2012-01-20  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-01-23

Dz.U. nr: 2916

Komentarz do: Komentarza Moniki Borowieckiej-Paczkowskiej

Program Interwencja na temat Unijnego Centrum Odszkodowań wyemitowany przez Polsat stał się dla niektórych asumptem do tego, aby po raz kolejny rozprawiać się ze działalnością kancelarii odszkodowawczych jako całego zjawiska na rynku ubezpieczeniowym. Przyjąwszy, że kancelarie odszkodowawcze powinny zapewniać przez swe usługi możliwość otrzymania odszkodowania we właściwym czasie i właściwej wysokości, podmiot tego typu, który ma zaległości w rozliczeniach z klientami nie spełnia jednej ze swoich podstawowych ról. Wyrazem podejścia środowiska odszkodowawczego do takich praktyk może być choćby to, że podmioty zrzeszone w Polskiej Izbie Doradców i Pośredników Odszkodowawczych zadeklarowały, że będą reprezentować poszkodowanych przez Unijne Centrum Odszkodowań nie pobierając prowizji od świadczeń odszkodowawczych, które są niezgodnie z umową przetrzymywane na rachunkach pełnomocnika. Firmy zrzeszone w Izbie prowadzą już pierwsze takie postępowania.

W tym świetle chciałbym się odnieść do komentarza Pani Moniki Borowieckiej-Paczkowskiej, która w mojej ocenie wypowiedzią na łamach Dziennika wpisuje się w dość osłabiony w ostatnim czasie nurt odżegnywania kancelarii odszkodowawczych od czci i wiary. W dużym uogólnieniu z jej tekstu można wywodzić tezę, że przekazywanie środków za pośrednictwem kancelarii jest korupcjogenne w samej swej istocie (określa to rozwiązanie jako "kontrowersyjne"). Pogląd wydaje się o tyle prawniczo egzotyczny, że opiera się na domniemaniu działania w złej wierze. Jak wskazano w komentowanym przeze mnie tekście poszkodowani czasem dopiero zapytani przez likwidatora uświadamiali sobie procedurę przepływu świadczenia. Warto nadmienić, że niektórzy likwidatorzy w bezpośrednich kontaktach z poszkodowanymi mającymi pełnomocnika proponowali nie płacić pełnomocnikowi, wskazując, że może lepiej wypowiedzieć mu umowę, aby otrzymać całe odszkodowanie na swój rachunek bankowy. Zjawiska tego nigdy nie postrzegałem jako przemyślanej polityki, lecz jako incydenty będące wynikiem niezdrowej nadgorliwości.

Pani Borowiecka-Paczkowska podniosła również problem przekraczania uprawnień opiekuna w zakresie wskazania sposobu spełnienia świadczenia, i to przekroczenia ewidentnego, na szkodę osoby małoletniej, która nie może się samodzielnie bronić. Trudno mi wchodzić w rolę kogoś kto in abstracto wraz z zakładem ubezpieczeń chroni małoletniego przed złą, nastawioną na wyzysk kancelarią i niemniej złymi, niemniej nastawionymi na uszczuplenie majątku małoletniego rodzicami. Nadmieniam jednak, że w sytuacjach takich zakłady ubezpieczeń, które owe praktyki, polegające na odmowie spełnienia świadczenia do rąk pełnomocnika, stosowały (w tym ten, z którego wywodzi się Autorka komentarza) przekazywały środki na rachunki bankowe rodziców. Skoro jednak rodzice dysponowali w oparciu o k. r. i o. uprawnieniem do przyjęcia środków, to w jaki sposób owe uprawnienie przekraczali wskazując określony rachunek bankowy do spełnienia świadczenia? Jeżeli już można by rozważać zakres władzy rodzicielskiej nad majątkiem małoletniego to w zakresie podejmowania czynności zobowiązującej, czyli umowy, a nie li tylko przysparzającej, do podejmowania której upoważnia pełnomocnictwo. Na marginesie odnosząc się do wspomnianej bezbronności - bieg przedawnienia roszczenia dzieci względem rodziców ulega zawieszeniu na czas trwania władzy rodzicielskiej. Tak czy inaczej zdarzają się sytuacje, gdy świadczenia wypłaca się wbrew treści niekwestionowanego co do zasady pełnomocnictwa. Zjawiska tego nigdy nie postrzegałem jako przemyślanej polityki, lecz jako incydenty będące wynikiem niezdrowej nadgorliwości.

Istotne pytanie w swym tekście zadaje Pani Borowiecka-Paczkowska - dlaczego kancelarie chcą, aby pieniądze przechodziły przez ich rachunki. Podobno przedstawiciele kancelarii mówią, że to im daje gwarancję rozliczenia, gdyż w innym razie klienci rozliczać się nie chcą. Jeżeli pytanie nie było retoryczne pozwolę sobie na nie udzielić odpowiedzi uznając, że jakkolwiek moja legitymacja do wypowiadania się w imieniu środowiska nie jest pełna (pomny jestem jego różnorodności skutkującej też wielością reprezentacji) pewnie jest ona większa niż Autorki komentarza. Otóż dzięki temu, że kancelaria monitoruje nie tylko termin wydania "decyzji odszkodowawczej", ale również termin faktycznego zaspokojenia uznanego na piśmie roszczenia, jest w stanie reagować na pojawiające rażące niekiedy dysonanse pomiędzy tymi zdarzeniami. Trudno określić to inaczej, jeżeli pomiędzy uznaniem na piśmie, a wypłatą upływa termin dłuższy nawet niż zastrzeżony przez ustawodawcę dla wypłaty liczonej od zgłoszenia roszczeń. Trudno sobie wyobrazić aby w dobie informatyzacji i centralizacji z działu likwidacji do księgowości decyzja wędrowała miesiącami. Zjawiska tego nigdy nie postrzegałem jako przemyślanej polityki, lecz jako incydenty (niekoniecznie) będące wynikiem niezdrowej nadgorliwości.

Starałem się dogłębnie przeanalizować krytyczne spojrzenie Autorki komentarza i jedno mnie zastanowiło - skoro zakłady ubezpieczeń i tak wiedzą, że rzekomo "honorarium należne kancelarii to zazwyczaj przynajmniej 30% należnego świadczenia (albo i więcej + VAT)" to czegóż miałyby bać się kancelarie otrzymując na swój rachunek jedynie ustalone procentowo honorarium. Przecież i tak wszyscy wiedzą swoje. Ktoś by powiedział, że czepiam się semantyki. Może po latach pracy w branży którą z zasady ocenia pejoratywnie semantyka nabiera znaczenia. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że Autorka o środkach przekazywanych poszkodowanemu wypowiada się jako o "pozostałościach" (choć w cudzysłowie, więc to pewnie jedynie przekąs). Jeżeli poszkodowanemu ubezpieczyciel bezpodstawnie odmawia świadczenia, to z proponowanego mu 0 zł, po przyjęciu odpowiedzialności dzięki interwencji kancelarii staje się 0 zł + x zł. W ostatecznym rachunku "pozostałości" wyniosą x zł - 30%, a x - 30 % co do zasady nie będzie wynosił mniej niż 0 zł. Oczywiście daleki jestem od generalizującego twierdzenia, że ubezpieczyciele z założenia i świadomie odmawiają wypłat. Zjawiska tego nigdy nie postrzegałem jako przemyślanej polityki, lecz jako incydenty będące wynikiem niezdrowej nadgorliwości.

Wracając do sfery semantyki warto nawiązać do popularnego stereotypu, że kancelarie "zabierają" określoną część odszkodowania przez co środki, które trafiają do poszkodowanego stają się niewystarczające. Polityczna poprawność wymaga, aby w środowisku ubezpieczeniowym mówić, że poszkodowany otrzymałby tyle samo bez względu na udział pełnomocnika, bądź jego brak. Jeżeli jednak przyjrzeć się formularzom zgłoszenia szkody próżno szukać tam pełnych wyliczeń szeregu świadczeń, które przysługują poszkodowanym oraz wskazówek jak je udokumentować. Skąd poszkodowany ma widzieć, że należy mu się koszt opieki sprawowanej przez członka najbliższej rodziny? Skoro nie wie, zapewne nie zgłosi roszczenia w tym zakresie tak długo, jak długo ktoś mu tego nie wskaże. Odnosząc się zaś do wspomnianej przez Autorkę kwestii ugód - nie można zapominać, że zawierając ugodę w imieniu poszkodowanego kancelaria jako profesjonalista ponosi odpowiedzialność za prawidłowość swojej rekomendacji. Czy zadośćuczynienia zawierane przy udziale kancelarii są tożsame z tymi bez ich udziału można odpowiadać, dopiero po rozważeniu, czy szkody w których likwidacji uczestniczą kancelarie są udokumentowane tak samo jak pozostałe, a więc czy kancelarie nie wyręczają niekiedy ubezpieczycieli w czynnościach ubezpieczeniowych.

Na koniec piłkarski motyw w roku Euro 2012. Autorka komentarza obawia się, że wpisując wynagrodzenie kancelarii odszkodowawczych w sumę gwarancyjną strzelamy gola poszkodowanym. Proszę się nie martwić. W tym roku suma gwarancyjna w OC komunikacyjnym za szkody osobowe w ślad za unormowaniami Unii wzrasta do 5 mln euro. Jednocześnie nie ma podstaw aby obawiać się, że ubezpieczyciele zwariują i będą płacić kancelariom horrendalne stawki. Jak wszyscy zainteresowani cierpliwie poczekają na odpowiedź Sądu Najwyższego na pytanie Rzecznika Ubezpieczonych.

Bartłomiej Krupa

Prezes Zarządu Polskiej Izby Doradców i Pośredników Odszkodowawczych

 

Linki:  

Zobacz komentowany tekst:

Komentarz Moniki Borowieckiej-Paczkowskiej

Zobacz także:

Odszkodowanie wywalczone i zatrzymane

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-01-23 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.