Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2009-12-03 >>>

 

Felietonik - Świat pełen ryzyka

 

Nawigacja

2009-12-04  

|<<

   

 >>|

2009-12-03  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2009-12-02  

|<<

     

 

Data publikacji: 2009-12-03

Dz.U. nr: 2382

Mech ma rację (częściowo)

(Fed, KNF, NBP, PZU, PwC, RPP, UNFE)

Cezary Mech, jeden z moich licznych byłych szefów, jest zapamiętałym socjalistą i keynesistą. Ale zna się na faktach, chociaż nagina je na korzyść NBP kosztem resortu finansów po drugiej stronie ul. Świętokrzyskiej. I trzeba go uważnie czytać, zwłaszcza kiedy grozi Polsce powtórką łotewskiego programu naprawczego. - Marcin Masny

 

Ulotna chwała PZU

Znakomity wynik na działalności lokacyjnej w PZU (i nie tylko) na pewno nie tylko ze mnie wycisnął spazmatyczny chichot. Jeśli przez trzy kwartały lokalna giełda, której nikt nie chce kupić, skoczyła o 80%, to trudno nie mieć dobrego wyniku technicznego. To jest zwykły efekt bazy. Niskiej bazy. Nie należy wszakże ograniczać obserwacji do GPW. Banki ciągną kasę od Fedu i EBC na potęgę i inwestują we wszystko. Dubaj jednak każe traktować te inwestycje jako coraz bardziej ryzykowne, o ile nie nastąpi następny zastrzyk pustego pieniądza, który przedłuży agonię globalnego systemu finansowego. Następnym punktem zapalnym może się okazać każde miejsce na świecie. Nawet Goldman Sachs... Fed jest pod taką presją, że kolejny "pakiet stymulacyjny" nie wydaje się możliwy. Ale presja na dodruk jest potworna. Kiedy to piszę, nie wiemy jeszcze, jakie będą decyzje w sprawie eskalacji akcji w Afganistanie. Nie będziemy też długo wiedzieć, za sprawą amerykańskiego senatu, co dalej z reformą zdrowia w USA. To wszystko zaś zadecyduje o dalszej polityce pieniężnej Waszyngtonu (i banków Rezerwy Federalnej). Rozdmuchanie wojny na Środkowym Wschodzie i budowa państwowego systemu zdrowotnego - to dla administracji Obamy przesłanka do dalszej ekspansji pieniężnej. To zaś z kolei oznacza, że tykająca bomba przybierze rozmiary daleko przewyższające moc ładunku, który zniszczył Hiroszimę.

Według PwC w ciągu 15 lat systemy publiczne będą miały najwyżej połowę pieniędzy potrzebnych na wypłaty.

Ale ale... To wszystko furda! Chodziło o PZU. Pozostaje pytaniem, czy cudowny wynik techniczny jest potrzebny jako wabik dla nabywców akcji, czy jako podkładka do wypłaty dywidendy. A może chodzi o poczucie bezpieczeństwa finansowego dla firmy, która - według pewnego rozmówcy - zwyczajowo pomaga politykom rządzącej opcji w ich słusznych zamierzeniach... Mądrzejsi zapewne wyrażą swoje opinie. Trzeba trzymać kciuki za PZU, żeby się nie okazało, że cud jest równie wirtualny jak wartość zwyżkujących ostatnio aktywów. Dubaj - to naprawdę nic w porównaniu z zapaścią, która nastąpi, jeśli skończy się kroplówka dla największych instytucji finansowych. Wtedy będziemy kupować konglomerat finansowy za parę podartych dżinsów.

Pamiętajmy, że karmimy się na co dzień papką z bezwartościowych cyferek. Tymczasem bomba tyka... najważniejsze dane nie są publikowane. Kto mi dostarczy pełne dane o podaży pieniądza z USA? Kto doniesie, jakie są prawdziwe zobowiązania ZUS-u pod wodzą Zbigniewa Derdziuka? I tak dalej...

Dwie gwiazdy: Cezary i Jan Krzysztof

Doradca prezesa NBP jest człowiekiem dziwnym. Ma liczne ludzkie wady (np. jest zwolennikiem keynesowskiego dodruku pieniędzy, a także uważa, że fundusze emerytalne powinny inwestować w dług państwowy) i kilka nieludzkich zalet. Jakie zalety? Między innymi na pierwszy rzut oka rozpoznaje, gdzie pieniądze wpłynęły i gdzie wypłynęły, a nawet umie je policzyć. Wbrew temu, co sam o sobie pisze, nie jest pomysłodawcą zintegrowanego nadzoru finansowego, bo ja o tym pisałem w prasie fachowej, kiedy on jeszcze był szefem UNFE i bronił się rękami oraz nogami przed połączeniem z nadzorem ubezpieczeniowym. Jeszcze dziś wypomina towarzystwom emerytalnym, że "przyczyniły się do likwidacji nadzoru emerytalnego". Nadzór emerytalny jednak istnieje, doktorze Cezary... Istnieje w Urzędzie KNF, czyli w zintegrowanym nadzorze.

Taki to z doktora Mecha zwolennik zintegrowanego nadzoru. Notabene teraz mamy presję na integrację nadzoru w banku centralnym, więc taka autoreklama dla doradcy prezesa Skrzypka jest w sam raz... Ale uwaga! Zmiany ustawowe mają to do siebie, że dopuszczają nieprzewidziane interwencje z zewnątrz. Pełnia władzy nadzorczej dla NBP? Ha ha! Byłoby śmieszne, gdyby obecnie rządząca elita (nie napiszę "klika", bo po co drażnić ludzi?) zmontowała zintegrowany nadzór finansowy połączony z władzą monetarną? I gdyby na czele takiego kombinatu stanął kapitan, który właśnie opuścił tonący statek, czyli padający bank...? W kryzysie połączenie władzy obecnego prezesa NBP, obecnej RPP i obecnej KNF jest zupełnie możliwe. I jakże apetyczne, zważywszy perspektywę nowego kształtowania rynku po tymże kryzysie! Janie Krzysztofie, do boju! Większość w Sejmie się znajdzie.

Najgroźniejszym podatkiem, jak płacimy, jest inflacja.

Fundusze blisko dna

Cezary Mech jest specjalistą od funduszy emerytalnych. A ja przecież ostatnio obiecywałem tekst o zapaści tychże.

Wszystkie zatem fundusze emerytalne, zarówno publiczne, jak i prywatne, mają przed sobą prosty dylemat. Dylemat oznacza rozdroże, dwie drogi. Albo obetną świadczenia, albo rzucą się na większe ryzyka w celu odbudowy aktywów, które w ich rachunkowości jeszcze istnieją, ale w rzeczywistości są niczym dym i zaraz się rozwieją. Naturalnie OFE są w uprzywilejowanej sytuacji, bo jeszcze nie wypłacają świadczeń. W każdym razie PricewaterhouseCoopers, czyli Prajsi twierdzą, że w ciągu 15 lat systemy publiczne (w Ameryce są to fundusze pracowników szkół, urzędów itd.) będą miały najwyżej połowę pieniędzy potrzebnych na wypłaty. Inni analitycy twierdzą, że ten efekt osiągniemy już za dziesięć lat. Wpływ obecnej depresji może skrócić nawet ten termin. W Ameryce mówi się poważnie o luce rzędu setek miliardów dolarów, którą miałby pokryć podatnik. Póki Obama rządzi, byłoby to możliwe. To zaś byłby trzeci bodziec do drukowania pieniędzy bez pokrycia, o czym była mowa wcześniej. Ale oczywiście te same problemy dręczą fundusze ze sfery prywatnej, a one też są zdolne wycisnąć pieniądze z podatnika. Niekoniecznie bezpośrednio. Pamiętajmy, że najgroźniejszym podatkiem, jaki płacimy, jest inflacja. Właśnie inflacją ma być spłacany gigantyczny dług spreparowany przez tzw. "społeczeństwo dobrobytu". Ale inflacyjny podatek tylko z trudem sprawdzał się przez kilkadziesiąt lat i zapewne przyszedł jego kres.

To dłuższa historia... A więc do następnego felietoniku.

Marcin Masny

Autor jest współzałożycielem grupy eksperckiej Laboratorium Strategii.

 

Archiwum: Felietonik - Świat pełen ryzyka

 

Zobacz firmy: Fed, KNF, NBP, PZU, PwC, RPP, UNFE

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2009-12-03 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.