Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2009-10-29 >>>

 

Felietonik - Świat pełen ryzyka

 

Nawigacja

2009-10-30  

|<<

   

 >>|

2009-10-29  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2009-10-28  

|<<

     

 

Data publikacji: 2009-10-29

Dz.U. nr: 2358

W niewoli u bankiera

(BaFin, Bundesbank, Fed, Fitch, Goldman Sachs, IASB, KNF, NBP)

Amerykańskie i europejskie tematy wbrew pozorom mają odniesienie do naszych codziennych biznesów. - Marcin Masny

 

Podejrzewam, że wszyscyśmy rzucili okiem na wrześniową negatywną prognozę Fitcha dla ubezpieczeń. W ciągu roku 2008 Fitch przesunął wskazówkę dla wszystkich segmentów i regionów świata ze "stabilnie" na "negatywnie". 60 proc. ratingowanych firm ubezpieczeniowych ma negatywne perspektywy. Oczywiście nikt nie musi wierzyć agencji ratingowej, która musi walczyć o byt z emitentami, więc też temu podporządkowuje swoje wyroki, niekorzystne dla nich. Parę dni temu europejscy emitenci zażądali od Brukseli usunięcia obowiązku ratingów z prawa unijnego. Wiarygodności prognozy nie służy też konformizm, który każe Fitchowi głosić, że "bezpośredni kryzys już minął". Do tego tematu nawiążę jeszcze na koniec felietoniku.

Wróćmy do wartości godziwej

W istocie nie warto traktować poważnie zmieniających się co chwilę prognoz, które nadal niestety mają siłę sprawczą, ponieważ są wpisane do licznych algorytmów i procedur, nieraz wymaganych przez przepisy prawa. Z punktu widzenia zdrowego rozsądku jednak nie są nic warte. To samo dotyczy pozornie twardych danych ze sprawozdawczości.

Do czego może doprowadzić narzucenie ubezpieczycielom bankowców jako nadzorców?

Wiosną pisałem o awanturze wokół wyników amerykańskich banków za pierwszy kwartał. Powszechnie wytykano im kompletną arbitralność. Przed tygodniem prasa opublikowała podobne ostrzeżenie przed nadmierną łatwowiernością w odniesieniu do branży ubezpieczeniowej. Międzynarodowa Rada Standardów Rachunkowości IASB zapowiedziała, że pozwoli ubezpieczycielom wyprowadzić część akcji z rachunku wyników. Oczywiście europejscy inwestorzy podnieśli krzyk, że to odwrót od przejrzystości. Przedstawiciele biznesu ubezpieczeniowego odpierają te zarzuty z braku laku argumentami w rodzaju uwagi, że przecież nowe raporty dotyczą tylko spółek giełdowych, a w ogóle to i tak w aneksach wszystko można znaleźć. A przede wszystkim, że bardzo trudno wycenić prawidłowo akcje na takim rynku, jaki mamy teraz. Niby racja, tylko co w ogóle można dziś uczciwie wycenić? Mimo wszystko jednak można przynajmniej starać się wyznaczyć wartość godziwą aktywów, a tego nie praktykuje dziś chyba nikt.

Banki przejmują władzę

Ubezpieczenia ratują się jak mogą przed koniecznością podnoszenia kapitałów, bo skąd je niby brać? Tymczasem - jeśli powiedzie się projekt paneuropejskiego nadzoru - grozi branży dalsze zdominowanie przez banki. Wszędzie naokoło w nadzorach krajowych - po kilku latach przerwy - wiodącą rolę przejmują banki centralne. Grozi to np. ubezpieczycielom niemieckim. Bundesbank wcale nie chce rozwiązywać BaFinu, czyli ichniego KNF, ale najchętniej pozostawiłby tej na razie potężnej instytucji tylko obrót papierami wartościowymi. W unijnym nadzorze systemowym ESRB dominować mają Niemcy, ale Niemcy z Europejskiego Banku Centralnego. Jest to trudne do przyjęcia nie tylko dla małych państw "goszczących", czyli wyzutych z własnego biznesu finansowego, ale i dla największych europejskich, w tym niemieckich, firm ubezpieczeniowych. Ubezpieczyciele podnoszą niedoreprezentowanie swojej branży w radzie zarządzającej ESRB. Tymczasem ryzyko systemowe w obu branżach jest zupełnie odmienne i bankowcy po prostu nie rozumieją specyfiki ubezpieczeń, w tym np. huraganów i demografii. Czuję, że niemieccy ubezpieczyciele przepchną do władz ESRB swoich dodatkowych przedstawicieli, co jeszcze bardziej ugruntuje niemiecką dominację w tym ciele. Innym efektem będzie zapewne inicjatywa NBP w duchu podobnym do niemieckiego. NBP wskaże niepowodzenia KNF i zaproponuje, że z przyjemnością zajmie się z powrotem nadzorem nad instytucjami finansowymi. Ciekawe... Zrobią to, czy nie?

Ubezpieczyciele próbują wstrzymać nowe przepisy unijne dające klientom większe możliwości porównywania ofert ze standardowymi wzorcowymi OWU.

Ubezpieczyciele próbują też wstrzymać nowe, mające wejść w życie od marca, przepisy unijne dające klientom większe możliwości porównywania ofert ze standardowymi wzorcowymi OWU, ale to rozporządzenie zasługuje na osobne potraktowanie i mam nadzieję, że mądrzy prawnicy skomentują je w Dzienniku Ubezpieczeniowym.

Przeciw konformizmowi

Konformiści mówią, że kryzys już minął. Mówią tak, bo tak każe Rezerwa Federalna. Wspominałem przed tygodniem, że ten dyskretny organ globalnej władzy sam ma kłopoty. Zwięzły projekt ustawy o audycie Fedu, autorstwa kongresmana Rona Paula, poparło już 303 posłów (reprezentantów) i 30 senatorów. Na stronie dra Paula można śledzić przyrost "sponsorów" ustawy. Dwie trzecie Izby Reprezentantów, zarówno republikanie, jak i demokraci, chce audytu i elita finansowa USA wpada w lekką panikę. Niedawno tłumaczyłem zaprzyjaźnionemu sprzedawcy produktów finansowych, jakie to wszystko ma znaczenie dla jego biznesu. Mój kolega zarabiał dużo do lutego. Potem jego dochody się załamały. W lipcu i sierpniu podskoczyły mniej więcej do połowy tego, co przed rokiem. Teraz znowu jest źle. Chłopak myśli o założeniu własnego biznesiku szkoleniowego dla sprzedawców, bo ma kursy i dyplomy. Słucha poważnych panów w telewizorze i wierzy im, że będzie lepiej. Ja mu na to tłumaczę, że w lutym uderzyła go po kieszeni czarna dziura (którą tu wyjaśniałem rok temu), a w lecie dotarły do niego odłamki bilionów wstrzelonych w rynek przez Fed. Teraz jednak Fed nie odważy się nadrukować kolejnej sterty dolarów i forsa się skończy na dłużej. Fed nie odważy się dorobić pieniążków choćby właśnie z tego względu, że amerykańscy wyborcy przez swoich przedstawicieli wyrażają swoją dziką wściekłość. Pewnie nie byliby wściekli, gdyby pieniądze szły w lud. Ale pieniądze idą do zaprzyjaźnionych banków, a zwłaszcza do jednego, Goldmana Sachsa. W USA - co by nie powiedzieć - głos ludu jeszcze się trochę liczy, a zwykli Amerykanie - podobnie jak ubezpieczyciele europejscy - nie mają ochoty na niewolę u bankiera.

Tak to moje felietoniki o pozornie odległych sprawach mają jednak swój sens i może warto je czasem czytać.

Marcin Masny

Autor jest współzałożycielem grupy eksperckiej Laboratorium Strategii.

 

Archiwum: Felietonik - Świat pełen ryzyka

 

Zobacz firmy: BaFin, Bundesbank, Fed, Fitch, Goldman Sachs, IASB, KNF, NBP

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2009-10-29 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.