Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2009-10-21 >>>

 

Okiem lekarza

 

Nawigacja

2009-10-22  

|<<

   

 >>|

2009-10-21  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2009-10-20  

|<<

     

 

Data publikacji: 2009-10-21

Dz.U. nr: 2352

W razie stanu zagrożenia życia - pukać!

(NFZ, SN, V Capital)

Wielu dyrektorów szpitali podjęło decyzję o przyjmowaniu do końca roku jedynie pacjentów z poważnym zagrożeniem zdrowia i życia. Ciekawe, co myślą sobie underwriterzy, którzy tym szpitalom przygotowywali oferty ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. - Xenia Kruszewska

 

Na początek mojego powrotu na łamy Dziennika Ubezpieczeniowego chciałam opowiedzieć o reformach w Holandii i w Niemczech, które de facto skopiowały nasz polski pomysł z 1997 r. i dla wszystkich swoich obywateli wprowadziły możliwość leczenia opłacanego przez prywatne kasy chorych. Ale na dziś jest ciekawszy temat dla polskiego rynku ubezpieczeniowego.

Nic nowego - brakuje pieniędzy

Niektórzy dyrektorzy szpitali podjęli decyzję o przyjmowaniu tylko przypadków "ostrych".

Na jednym z portali medycznych pojawił się artykuł o kłopotach finansowych polskiej służby zdrowia (zobacz: rynekzdrowia.pl, W październiku do szpitala? Do niektórych tylko w stanie zagrożenia życia). Temat znany wszystkim, żaden "news". Jednak mam nadzieję, że zdjęcie z napisem "Proszę wchodzić na wezwanie. W razie stanu zagrożenia życia - pukać", które pojawiło się jako ilustracja, to jedynie radosna twórczość dziennikarza, a nie autentyczny obrazek z jakiejś placówki służby zdrowia. Bo jak nie, to robi się straszno.

Cały artykuł opowiada o wyczerpaniu się środków Narodowego Funduszu Zdrowia i decyzji wielu dyrektorów szpitali o tym, że przyjmowani do końca roku będą jedynie pacjenci z poważnym zagrożeniem zdrowia i życia. NFZ rozwiązało co prawda swoje rezerwy i przeznaczyło je na finansowanie usług, ale tylko onkologii, chemioterapii, przeszczepów i zabiegów ratujących życie. Z własnego doświadczenia pamiętam, jak trudno odesłać pacjenta z izby przyjęć i mieć 100% pewność, że nic mu bezpośrednio nie zagraża, a statystyka to straszna nauka, zawsze raz na 1000 przypadków hipochondryków, trafi się ten jeden, który padnie za drzwiami szpitala, a następnego dnia przyjedzie telewizja, by opowiedzieć o tym, jako o jednym z głównych newsów.

Koniec limitów NFZ

Mam niedługo opowiadać lekarzom o "monopolistycznych" praktykach ubezpieczycieli oferujących OC dla szpitali. Zbójcy, chcą wysokich składek. Moją rolą, wbrew intencjom organizatorów tego spotkania, będzie uświadomienie dyrektorom szpitali, że i tak składki, które płacą, są stosunkowo niewielkie w stosunku do tego, co powinni płacić. Bo ochrona, którą kupują, ma się nijak do ich rzeczywistych potrzeb. I do tego, co za parę lat będą musieli zapłacić np. pacjentom odesłanym z izby przyjęć szpitala w X w listopadzie z powodu braku bezpośredniego zagrożenia życia, ale dla których np. opóźnienie postawienia rozpoznania może skutkować znacznym pogorszeniem zdrowia. A odsyłani są z powodu wyczerpania limitów z NFZ.

Pacjenci odsyłani są z powodu wyczerpania limitów z NFZ.

Decyzja dyrektora a nieobecny art. 815 § 2

Zastanawia mnie tylko, co o sytuacji i decyzji dyrektorów, którzy oficjalnie wydali rozporządzenia swoim ordynatorom o przyjmowaniu tylko przypadków "ostrych", myślą sobie underwriterzy, którzy tym szpitalom przygotowywali oferty ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Czy brali to od uwagę, przygotowując taką ofertę? Zgodnie z zapisami rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 28 grudnia 2007 r. ubezpieczający nie muszą tego zgłaszać w trakcie trwania umowy. Ale czy przy przygotowaniu oferty na kolejny rok taka informacja jest przekazywana i - co najważniejsze - czy to wpływa na wysokość składki? Niestety obawiam się, że nikt jeszcze tych dwóch faktów ze sobą nie powiązał. A powinien. Bo przyjdzie kiedyś taki czas, że cena ochrony odpowiedzialności cywilnej będzie rzeczywiście powiązana z ryzykiem związanym z danym szpitalem.

A ryzyko dla szpitala jest

Bo jak mówi jeden z dyrektorów szpitali: "Niestety, dla niektórych czekanie na odległą w czasie operację może się skończyć poważnym pogorszeniem stanu zdrowia. Wówczas taki pacjent będzie musiał być przyjęty w stanie zagrożenia życia lub zdrowia. A to oznacza wyższe koszty i dla szpitala, i dla NFZ, nie mówiąc już o ryzyku dla samego pacjenta." A jak ryzyko dla samego pacjenta, to ryzyko dla szpitala.

Szkodę pacjenta stanowi nie tylko pogorszenie jego stanu zdrowia, lecz również utrzymanie się rozstroju się zdrowia, jeśli w wyniku zabiegu mógł być wyeliminowany.

Teoretycy tematu mogą się zastanawiać jedynie, czy zostanie to potraktowane jako wina organizacyjna szpitala (złe gospodarowanie pieniędzmi, które doprowadziło do wyczerpania limitu zakontraktowanego z NFZ, co było pewnie przyczyną w 90% przypadków), czy błąd rokowania (prognozy) popełniony przez lekarza izby przyjęć, ale istotą sprawy jest fakt, że nieprzyjęty pacjent może dochodzić swoich roszczeń.

Ponadto zgodnie z cytowanym przez dr Małgorzatę Serwach wyrokiem Sądu Najwyższego - szkodę pacjenta stanowi nie tylko pogorszenie jego stanu zdrowia, lecz również utrzymanie się rozstroju się zdrowia, jeśli w wyniku zabiegu mógł być wyeliminowany. Czyli nawet przesunięcie terminu zabiegu planowego może zostać uznane za winę organizacyjną szpitala i nie wiem, czy szpital może się bronić "wyczerpaniem limitu z NFZ". Lekarz na pewno nie, bo zgodnie z art. 2 Kodeksu Etyki Lekarskiej: "Powołaniem lekarza jest ochrona życia i zdrowia ludzkiego, zapobieganie chorobom, leczenie chorych oraz niesienie ulgi w cierpieniu; lekarz nie może posługiwać się wiedzą i umiejętnością lekarską w działaniach sprzecznych z tym powołaniem" i jak pisze prof. Marek Safjan: "mechanizmy rynkowe, naciski społeczne i wymagania administracyjne nie zwalniają lekarza z przestrzegania tej zasady". Lekarz jest więc między młotem a kowadłem. Młotem jest dyrektor szpitala i jego zarządzenie, a kowadłem jego odpowiedzialność, zwłaszcza, gdy jest na kontrakcie, a nie na umowie o pracę.

W następnym felietonie napiszę na pewno o moim ulubionym temacie - prywatnych ubezpieczeniach zdrowotnych.

Xenia Kruszewska

Prezes V Capital, właściciela portalu www.zdrowiedirect.pl

 

Zobacz firmy: NFZ, SN, V Capital

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2009-10-21 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.