Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2009-10-08 >>>

 

Felietonik - Świat pełen ryzyka

 

Nawigacja

2009-10-09  

|<<

   

 >>|

2009-10-08  

|<< 

<<<

>>>

 >>|

2009-10-07  

|<<

     

 

Data publikacji: 2009-10-08

Dz.U. nr: 2343

Dwa światy

Co ma wspólnego G-20 z doradztwem odszkodowawczym? Przynajmniej tyle, że mali gracze mogą coś ugrać tylko pod warunkiem, że będą walczyć. - Marcin Masny

 

Wielki świat...

Jest mi strasznie miło, że prezydent Polski przejął się moimi rekomendacjami sprzed roku i walczy o włączenie Polski do G-20. Gdyby się udało, mielibyśmy szansę na stworzenie własnej elity finansowej pozostającej w relacji z elitami największych rynków świata. Mamy generalnie szybki proces tworzenia ponad państwowych ośrodków władzy. Traktat lizboński tworzy super-rząd w Brukseli, a pomysł rządu światowego opartego na G-20 jest bliski otoczeniu Baracka Obamy. Jeszcze rok temu miało to by G-16, ale już widać, że chętnych było więcej. Z Polską mielibyśmy G-21. Dla finansów G-20 szykuje pomysły rodem z Banku Rozliczeń Międzynarodowych w Bazylei. Na bazie tej instytucji chyba miałby powstać globalny regulator i nadzorca. Mamy już twór przejściowy w postaci Forum Stabilności Finansowej. Zderzamy się tu z tym samym zjawiskiem, co w Unii Europejskiej. Tu i tam w centrum regulacji rynku finansowego stoją bankowcy. Czy jest to do przyjęcia dla ubezpieczeniowców i reasekuratorów, tego nie wiem.

Ubezpieczyciele, wielkie kancelarie i małe kancelarie - to trzy grupy, które muszą zacząć negocjacje.

Na razie najważniejszym bieżącym tematem aktywności ponadnarodowej są pochodne. A to, że wyrafinowane kontrakty terminowe są problemem, to już nawet my w Polsce wiemy. Natomiast na klęskę są skazane wszelkie pomysły na walkę z podatnością na cykliczność koniunktury. Nikt chyba nie bierze poważnie propozycji, żeby w wewnętrznych ratingach instytucji finansowych (proces bazylejski, Solvency) uwzględniać czynnik stadium cyklu koniunkturalnego. To by było oczywiście świetnie, ale nie istnieją obiektywne kryteria, co - rzecz jasna - pozwoliłoby zarządcom firm zaprząc "przeciwcykliczność" do dowolnej fikcji przy wycenie aktywów i pasywów. Obecne w Polsce europejskie instytucje finansowe dość ostro sprzeciwiają się amerykańskiemu przywództwu w świecie finansów, więc ostateczny kształt nowego globalnego ładu długo pozostanie niejasny, chyba że któraś ze stron uzyska strategiczną przewagę za sprawą gwałtownych wydarzeń. Walka trwa. Tchórze zaś nie mają racji, a nawet nikt nie wie o ich istnieniu.

...i mały światek

Byłby naiwny, kto by uznał, że artykuły o złych doradcach odszkodowawczych ukazały się latem bez sprawstwa kierowniczego ze strony głównych poszkodowanych. Poszkodowanych odszkodowaniami. Ubezpieczyciele mogą się na różne sposoby tłumaczyć, ale faktem pozostaje, że tekstów o złych towarzystwach i dzielnych pomocnikach ich klientów w tym samym okresie nie publikowano. Jest to pewne zachwianie proporcji. Doradców odszkodowawczych nie byłoby, gdyby ubezpieczyciele działali fair i correct.

Publikacje gazetowe służą jako wystawka. Władza przyjmuje piłkę i ścina. Czasem ta ścina - to jakiś sądowy wyrok, a czasem - ustawa. Tym razem mamy pomysł na ustawę. Ustawa o doradcach odszkodowawczych powstaje w ministerstwie finansów, co przesądza, iż ta grupa zawodowa zostanie potraktowana jako trzecia kategoria pośredników ubezpieczeniowych. Jest to o tyle zaskakujące, że kompleksowe doradztwo obejmuje zmagania z różnymi odpowiedzialnymi za szkodę. Z ZUS-em, ze sprawcami deliktów... Ustawowy status doradców jako pośredników ubezpieczeniowych miałby zaś uregulować ich działalność tylko na pewnym wycinkowym obszarze, czyli tam, gdzie w grę wchodzi wykonanie umowy ubezpieczenia. Żeby było śmieszniej, akurat na tym obszarze doradcy zderzają się z innymi zawodami, już uregulowanymi. Przedstawiciele tych zawodów zresztą specjalnie zakładają spółki doradcze, żeby uciec od regulacji... Mam nadzieję, że resort finansów poradzi sobie ze skomplikowaną materią, która z jego kompetencjami ma niewiele wspólnego. Na razie ponoć słowo "doradca odszkodowawczy" miałoby zastąpić po prostu "brokera" w zestawie przepisów przepisanych z regulacji brokerskiej. Przepisy - jak sama nazwa wskazuje - to coś przepisanego... To też jest zabawne zważywszy różnicę między obydwiema profesjami. Doradcy zgłaszają szkody. A brokerzy?

W tej grze wyraźnie rysują się trzy grupy interesu. Po pierwsze są to ubezpieczyciele, którzy mogą na użytek tego czy innego doradcy opowiadać androny o koniecznych sojuszach, ale w ostatecznym rozrachunku, zwłaszcza w obecnych warunkach rynkowych, muszą stanąć murem przeciwko doradcom. Druga grupa - to kilka największych kancelarii odszkodowawczych, które zupełnie słusznie i prawidłowo chcą się pozbyć drobnicy. Trzecia grupa - to drobnica, która ma swój udział w patologiach, ale zapewnia konkurencję na rynku. Podejrzewam, że każda z tych grup już sobie uświadomiła swój biznes i teraz tylko czekam na negocjacje między nimi. Kto zademonstruje siłę? Kto zademonstruje naiwność i słabość? Czyją stronę weźmie ministerstwo, KNF, UFG, Rzecznik? To już mniej więcej wiadomo... Tyle tylko, że w tej grze jest więcej graczy. Są ambitni politycy. Są zainteresowane stowarzyszenia. Są adwokaci i lobbyści. Są wielkie media spragnione oglądalności i kasy. Są wreszcie potencjalni poszkodowani i pokrzywdzeni, do których i ja się zaliczam.

Marcin Masny

Autor jest współzałożycielem grupy eksperckiej Laboratorium Strategii.

 

Archiwum: Felietonik - Świat pełen ryzyka

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2009-10-08 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.