Prawnicy na studiach z zakresu prawa cywilnego dowiadują się, że polskie prawo odszkodowawcze zbudowane jest na zasadzie pełnego odszkodowania. W miarę zagłębiana się w to zagadnienie dowiadują się jednak, że zasada ta doznaje tylu ograniczeń i wyjątków, iż można uznać ją za nieistniejącą. Czy ma to znaczenie dla praktyki funkcjonowania ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej? Oczywiście.
Polskie prawo odszkodowawcze pojęciem wydatków w ogóle się nie posługuje. |
|
|
Różne systemy prawa
Spotykając się od czasu do czasu (szkoda, że tak rzadko) z praktyką ustalania wysokości odszkodowania według prawa angielskiego (common law) zauważyłem, że wyznaczenie należnego odszkodowania za szkodę majątkową w postaci straty rzeczywistej odbywa się w drodze podsumowania uzasadnionych wydatków już poniesionych i wydatków niezbędnych do poniesienia przez poszkodowanego w przyszłości. Synonimem odszkodowania jest tam zatem pojęcie wydatków. Można to odebrać jako jeden z przejawów legendarnego anglosaskiego pragmatyzmu. Kto współpracuje z Londynem, wie, o czym piszę.
W systemie rzymskiego prawa stanowionego tworzymy tymczasem najpierw jakieś pojęcie nadrzędne, abstrakcyjne, jakąś zasadę. W obszarze prawa odszkodowawczego stworzyliśmy więc zasadę pełnego odszkodowania, a w obszarze związku przyczynowego - zasadę związku adekwatnego. Potem konkretne roszczenia oceniamy w świetle stworzonych wcześniej zasad i obliczamy należne poszkodowanemu odszkodowanie, uznając niektóre jego roszczenia w całości, inne w części, jeszcze inne odrzucając. Wszystko w świetle i w imię zasad.
Wpływ anglosaskiej myśli o metodzie wyrównywania strat rzeczywistych widać w polskim (europejskim) prawie ochrony środowiska. |
|
|
Wyrównywanie strat rzeczywistych
Praktyka stosowania przepisów prawa odszkodowawczego wskazuje jednak, że metoda tworzenia ogólnych zasad i interpretowania w ich kontekście konkretnych roszczeń nie ułatwia pracy tym, którzy mają należne odszkodowanie obliczyć. Dużo łatwiej byłoby pokrywać wszystkie poniesione przez poszkodowanego, uzasadnione wydatki oraz z góry wypłacić mu kwotę potrzebną na pokrycie wydatków niezbędnych do poniesienia. Tymczasem polskie prawo odszkodowawcze, w szczególności stosowne rozdziały kodeksu cywilnego, pojęciem wydatków w ogóle się nie posługuje (zastępując je bardzo ogólnym i niekonkretnym pojęciem "strat").
Wpływ anglosaskiej myśli o metodzie wyrównywania strat rzeczywistych widać natomiast w polskim (europejskim) prawie ochrony środowiska. Pierwowzorem dla obecnych rozwiązań prawnych stały się dawne konwencje o odpowiedzialności za "szkody olejowe" na morzu. Dlatego też funkcjonujące od 2007 r. szczegółowe zasady wyrównywania szkód w środowisku zbudowane są w formule "wydatków" (a konkretnie: "kosztów działań zapobiegawczych i naprawczych"). Zauważmy przy tym, że prawo ochrony środowiska także uznaje za uzasadnione tylko koszty związane z koniecznością zapewnienia właściwego i efektywnego przeprowadzenia tych działań, czyli posługuje się analogiczną do anglosaskiej formułą "reasonable". Przetłumaczylibyśmy to zapewne jako "uzasadnione".
Nie ma przepisu, który dzieliłby wydatki składające się na kwotę odszkodowania na wydatki uzgodnione i nie uzgodnione z ubezpieczycielem OC sprawcy szkody. |
|
|
Zapisy OWU OC
Dlaczego o tym piszę w kontekście ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej przedsiębiorstw? Pomijając oczywisty wątek zasad wyrównywania szkód w środowisku przez ubezpieczycieli OC sprawców tych szkód, muszę także wspomnieć o spotykanych tu i ówdzie zapisach OWU OC, które świadczą o trudnej do stłumienia pokusie ubezpieczycieli, aby określać z góry w umowie ubezpieczenia jak rozumieją oni zasadę pełnego odszkodowania. Oto np. PZU niedwuznacznie sugeruje, że zwraca poszkodowanemu wyłącznie uzasadnione wynagrodzenia ekspertów powołanych w uzgodnieniu z ubezpieczycielem w celu ustalenia okoliczności, przyczyn i rozmiaru szkody. Innych tego typu wydatków poszkodowanego PZU więc nie pokrywa.
Są jednak z tym zapisem dwa dość poważne problemy. Po pierwsze poszkodowany nie jest stroną umowy ubezpieczenia. Nie wiążą go zatem żadne jej zapisy, np. nakładające na niego jakiekolwiek powinności (prawnicy muszą pamiętać o zasadzie nemo alteri stipulari potest). Po drugie, kwestię, czy dany wydatek był w określonych okolicznościach uzasadniony i czy pozostawał w adekwatnym związku przyczynowym ze zdarzeniem wyrządzającym szkodę, interpretować musimy w świetle zasady pełnego odszkodowania. Dlatego właśnie coraz bardziej realne staje się uznanie przez Sąd Najwyższy wydatków poszkodowanego na obsługę sprawy przez kancelarię odszkodowawczą za uzasadniony składnik odszkodowania. Dlatego też regułą stało się już uznawanie w wypadkach komunikacyjnych za taki element kosztów pojazdu zastępczego.
Nie ma (i nie będzie) jednak żadnego przepisu, który dzieliłby wydatki składające się na kwotę przysługującego poszkodowanemu odszkodowania na wydatki uzgodnione i nie uzgodnione z ubezpieczycielem OC sprawcy szkody. Wszystkie zapisy OWU OC nakładające na osoby nie będące stroną umowy ubezpieczenia jakiekolwiek obowiązki, albo uznające tylko niektóre poniesione przez nie wydatki za uzasadnione (a więc pokrywane przez ubezpieczyciela), są całkowicie bezprzedmiotowe. Jest to prawniczy elementarz. Dobrze by było, aby znali go wszyscy polscy ubezpieczyciele.
Paweł Sukiennik
Leadenhall Polska, Lloyd's coverholder
Archiwum: Granice ubezpieczalności
Zobacz firmy: PZU, SN
Artykuł: <<< 2012-11-28 >>>