Dziennik Ubezpieczeniowy

Dziennik Ubezpieczeniowy >> Szukaj 

 

Archiwum :: O Dzienniku :: Prenumerata 

 Szukaj

 

 

Artykuł: <<< 2012-10-29 >>>

 

Punkty widzenia

 

Nawigacja

2012-10-30  

|<<

   

 >>|

2012-10-29  

<<<

>>>

 >>|

2012-10-26  

|<<

     

 

Data publikacji: 2012-10-29

Dz.U. nr: 3111

Zasada proporcji - z innej strony, cz.1

Do funkcjonującej od dawna i nie będącej nagłym wytworem polskich ubezpieczycieli zasady proporcji, należy podchodzić uwzględniając wszystkie jej aspekty, a jej stosowanie spokojnie rozważyć. - Ewa Gryglewska

 

Zasada proporcji może budzić mieszane uczucia. Ostatni jednak nawał krytyki pod jej adresem, skłonił mnie do zajęcia niepopularnego stanowiska, ponieważ może warto także zauważyć jej elementy pozytywne.

Zasada ta stosowana jest w razie niedoubezpieczenia, najczęściej w ubezpieczeniach mienia od ognia i innych zdarzeń losowych (ale może być też w innych ubezpieczeniach np. utraty zysku). Najprościej rzecz ujmując, gdy ubezpieczający podaje zaniżoną wartość ubezpieczanego mienia, ubezpieczyciel w razie zajścia szkody proporcjonalnie do tego zaniżenia pomniejsza wysokość odszkodowania (innymi słowy zmniejsza się ono w takim stosunku, w jakim pozostaje zadeklarowana suma do wartości ubezpieczonego mienia). Kiedy więc na przykład dom o wartości 800 tys. zł, ktoś ubezpieczy na kwotę 200 tys. zł, czyli de facto na jedną czwartą tej wartości, w sytuacji zaistnienia szkody zakład - stosując zasadę proporcji - wypłaci odszkodowanie na poziomie jednej czwartej jej wartości. W razie szkody całkowitej będzie to suma ubezpieczenia, czyli 200 tys. zł. Rzeczywisty problem powstaje w sytuacji zajścia szkody częściowej. Na przykład w razie pożaru i spalenia dachu o wartości np. 160 tys. zł (przy faktycznej wartości budynku - 800 tys. zł ubezpieczonego na 200 tys. zł ) odszkodowanie pomniejszone proporcjonalnie - wyniesie jedną czwartą wartości szkody tj. 40 tys. zł.

Przewidujący legislator nie powinien za pomocą przepisów skłaniać do niedoubezpieczeń, a wręcz odwrotnie - ustalać regulacje zapewniające pełne wartości odszkodowań.

Różne odczucia sprawiedliwości

Przeciwnicy opisywanej zasady wskazują, iż nie jest ona sprawiedliwa, ponieważ odszkodowanie (nawet w podanym przykładzie przy sumie ubezpieczenia 200 tys. zł, czyli dużo niższej niż wartość mienia) winno odpowiadać wartości szkody. Czy jednak tak jest na pewno sprawiedliwie? Stosowanie proporcji w moim osobistym odczuciu nie burzy zasad sprawiedliwości społecznej i nie narusza interesów ubezpieczającego w stopniu wyższym niż np. zawarte w OWU wyłączenia (ograniczenia) odpowiedzialności ubezpieczyciela.

Należy wskazać, iż sumę ubezpieczenia - z reguły zgodnie z OWU - określa sam ubezpieczający. Na prośbę agenta podaje on kwotę, która winna odpowiadać wartości ubezpieczonego mienia. Ubezpieczający najczęściej ma orientację co do wartości swojego mienia. (Jeżeli miałby sprzedać nieruchomość także musiałby określić jej wartość.) Gdy jednak ubezpieczający pomyli się np. o jedną piątą czy jedną czwartą tej wartości, nie ponosi z tego tytułu negatywnych konsekwencji. Ubezpieczyciele dają mu bowiem taki właśnie margines pomyłki, stosując Klauzulę Leeway. Klauzula ta wyłącza zasadę proporcji, o ile wartość mienia została zaniżona o mniej niż 20 czy 25 % tej wartości. Nieduże więc zaniżenie wartości mienia nie spowoduje obniżenia odszkodowania. Jeżeli jednak ubezpieczający poda zdecydowanie mniejszą wartość ubezpieczanego mienia np. o połowę to winien liczyć się z proporcjonalnym pomniejszeniem odszkodowania tj. także o połowę. Należy sobie jednak zdawać sprawę, że niższa suma ubezpieczania powoduje, że składka opłacana przez ubezpieczającego jest również zdecydowanie niższa. Czy więc jest to jego rażącym pokrzywdzeniem? W mojej opinii zdziwienie budzi raczej to, że gdy dwaj ubezpieczający mają domy o tej samej wartości tj. po 800 tys. zł i jeden ubezpiecza go na pełną wartość, a drugi na kwotę 200 tys. zł, w razie wyżej wskazanego pożaru dachu o wartości 160 tys. zł, bez stosowania zasady proporcji - każdy z nich otrzyma odszkodowanie o wartości 160 tys. zł. Równość odszkodowań przy zdecydowanie różnych składkach płaconych przez każdego z ubezpieczających wydaje się problematyczna. Nawet laik, bez czytania OWU, może domyślać się, iż poziom składki uzależniony jest od wysokości sumy ubezpieczenia. Czy nie zasadne byłoby więc, aby ten z ubezpieczających, który ma zdecydowanie wyższą sumę ubezpieczenia, a tym samym składkę otrzymał odpowiednio wyższe odszkodowanie?

Równość odszkodowań przy zdecydowanie różnych składkach płaconych przez każdego z ubezpieczających wydaje się problematyczna.

Ustalanie sumy ubezpieczenia - obowiązek czy uprawnienie?

Wskazanie sumy ubezpieczenia zalicza się często do kategorii obowiązków ubezpieczającego. Dlaczego jednak nie potraktować go jako uprawnienia? Ubezpieczyciel nie umiejscawia w OWU ustalania sumy w katalogu obowiązków, równie dobrze więc wskazywanie jej wysokości można uznać za przywilej ubezpieczającego. Zresztą trudno wyobrazić sobie, pozbawienie ubezpieczającego wpływu na wysokość sumy ubezpieczenia. Ubezpieczyciel wówczas mógłby ustalać sumę odmiennie od tej, którą przyjąłby ubezpieczający, co mogłoby być przyczyną sporów. Ubezpieczający winien być ostatecznym decydentem w zakresie ustalania wysokości m.in. dlatego, że od niej uzależniona jest składka. Generalnie wysokość sumy powinna odpowiadać wartości mienia, ale (brak obligatoryjności w tym zakresie powoduje iż) równie dobrze można ubezpieczyć je na sumę dużo niższą. Ważne jest tylko, by ubezpieczający/ ubezpieczony miał świadomość, że w razie szkody odszkodowanie będzie wówczas stosunkowo niższe, a o tym mówi umieszczona w OWU zasada proporcji. Zasada ta więc nie stanowi dla ubezpieczających / ubezpieczonych większego zaskoczenia niż wyłączenia czy ograniczenia odpowiedzialności ubezpieczyciela.

Wyeliminowanie z rynku zasady proporcji w dłuższej perspektywie może wytworzyć w społeczeństwie tendencje do celowego obniżenia sum ubezpieczenia.

Kumulacja krytyki

Mam wrażenie, iż kumulacja krytyki dotyczącej zasady proporcji nastąpiła po artykule w Gazecie Wyborczej z 16 sierpnia 2012 r. Opisany został tam wyrok sądu dotyczący przypadku, w którym nieruchomość ubezpieczoną na kwotę 150 tys. zł zakład ubezpieczeń po szkodzie wycenił na 500 tys. zł i wypłacił odszkodowanie na poziomie ok. 30% wartości nieruchomości, podczas gdy biegły sądowy wycenił ją na 210 tys. zł. Wprawdzie, aby wypowiadać się o sprawie należałoby dogłębnie ją poznać, ale już na podstawie artykułu można wnioskować, iż u podstaw rażącego pokrzywdzenia ubezpieczonej leżała zupełnie nieprawidłowa wycena nieruchomości przez ubezpieczyciela. To błąd w wycenie wartości mienia spowodował tak nieuzasadnione, drastyczne pomniejszenie odszkodowania. Należy podnieść , iż rzetelne ustalenie wartości nieruchomości jest niezmiernie trudne. Ubezpieczyciele zaś są profesjonalistami w zakresie ubezpieczeń, a nie rzeczoznawcami majątkowymi. Niestety do stosowanych do wyceny mienia kalkulatorów można mieć spore zastrzeżenia, dobrze więc, że ubezpieczający ustalają wysokość sumy ubezpieczenia lub chociaż mają na nią wpływ (gdy zaś chcą płacić niższą składkę mogą ubezpieczyć się na sumy niższe niż odpowiadające rzeczywistej wartości mienia.)

Możliwe skutki braku stosowania proporcji

Potencjalne wyeliminowanie z rynku zasady proporcji w dłuższej perspektywie czasowej może wytworzyć w społeczeństwie tendencje do celowego obniżenia sum ubezpieczenia. Ubezpieczający widząc bowiem, że przy niższej sumie ubezpieczenia i tym samym niższej składce otrzymuje się (w razie szkód częściowych) takie odszkodowanie jak przy ich wartościach wyższych, mogą celowo stosować niedoubezpieczenia. W rezultacie, po kilku lub kilkunastu latach po ewentualnym wyeliminowaniu zasady proporcji może dojść do tego, iż niedoubezpieczenia będą powszechną praktyką, co de facto nie jest korzystne ani dla ubezpieczycieli ani dla ubezpieczających. Wówczas bowiem ewentualne szkody całkowite (np. występujące podczas powodzi) mogą skutkować odszkodowaniami wystarczającymi jedynie na odbudowę części budynków. Wydaje się więc, iż przewidujący legislator nie powinien za pomocą przepisów skłaniać do niedoubezpieczeń, a wręcz odwrotnie - ustalać regulacje zapewniające pełne wartości odszkodowań. Dlatego przekornie do podnoszonej ostatnio krytyki, uważam, że do funkcjonującej od dawna i nie będącej nagłym wytworem polskich ubezpieczycieli zasady proporcji, należy podchodzić uwzględniając jej wszystkie aspekty , a jej stosowanie spokojnie rozważyć.

Ewa Gryglewska

Ekspert ds. prawno-ubezpieczeniowych Uniqa; radca prawny; wykładowca prawa ubezpieczeń dla aplikantów radcowskich w OiRP w Łodzi.

 

Linki:  

Zobacz także:

Zasada proporcji - z innej strony, cz. 2

Zasada proporcji - z innej strony, cz.3

 

Komentuj Prześlij  Drukuj

Artykuł: <<< 2012-10-29 >>>

 

 

 

Profesjonalnie o ubezpieczeniach..

Miesięcznik Ubezpieczeniowy

 

 
 Strona przygotowana przez Ogma Sp. z o.o.